– Chcielibyśmy podpisać traktat pokojowy, jednocześnie rozwiązując problem terytorialny – dlatego proponujemy, by prezydent Putin przyjechał do Tokio – powiedział były japoński minister spraw zagranicznych Masahito Komura gościowi z Rosji Siergiejowi Naryszkinowi.
Przebywający w japońskiej stolicy przewodniczący rosyjskiego parlamentu należy do grupy byłych oficerów KGB bliskich prezydentowi Putinowi. Jego wizyta jest kolejnym sondażem japońskich nastrojów.
Wiosną ubiegłego roku sam Putin zaproponował Japonii „dialog o Wyspach Kurylskich na podstawie dokumentu z 1956 roku". Chodzi o radziecko-japońską deklarację, w której ogłaszano zakończenie stanu wojny; jednocześnie dwie z czterech Wysp Kurylskich miały wrócić pod władzę Tokio (Shikotan i Habomai).
Jednak równocześnie z propozycją Putina Japonia zaczęła ograniczać kontakty z Moskwą z powodu agresji na Ukrainę, m.in. wycofując zaproszenie dla rosyjskiego prezydenta jesienią 2014 roku. Tokio dołączyło również do sankcji przeciw Rosji. Dodatkowo premier Abe odrzucił zaproszenia na obchody święta 9 maja w Moskwie, zbojkotowane przez większość państw zachodnich.
Mimo to Japończycy cały czas próbowali podtrzymać rozmowy z Kremlem. W lutym Shinzo Abe zapewnił, że chciałby widzieć Putina w Tokio. Podczas kwietniowego spotkania z Obamą w Waszyngtonie uprzedził gospodarza o tym zaproszeniu. Obama miał tylko przestrzec, by „uważał na Rosję".