- Chyba będzie lepiej, niż było. Stosunki polsko-litewskie były bowiem napięte nie tylko z powodów obiektywnych, politycznych, ale i ze względu na postać stojącego przez tyle lat na czele polskiej dyplomacji ministra Radosława Sikorskiego, który przelewał osobistą złość na politykę. Ponieważ po litewskiej stronie też przez pewien czas siedział nierozsądny minister Audronius Ažubalis, to stosunki były do niczego - mówi "Rzeczpospolitej" czołowy komentator litewski Audrius Bačiulis.
Pewne nadzieje na polepszenie relacji między Wilnem a Warszawą Bačiulis wiąże z tym, że bracia Kaczyński w przeszłości "patrzyli na Wschód tak jak Litwa".
Następca Ažubalisa, obecny szef MSZ, jeden z najprzyjaźniej do Polski nastawionych polityków na Litwie, Linas Linkevičius komentował wyniki z nadzieją, czyli dyplomatycznie. Nawet jeśli będą nieporozumienia, to - jak zasugerował dziś Linkevičius - nie powinny przysłonić ważnych dla obu krajów projektów strategicznych w zakresie bezpieczeństwa, także energetycznego.
Nieporozumień można się nadal spodziewać zwłaszcza w sprawach mniejszości polskiej na Litwie. Niektórzy litewscy komentatorzy wskazują, że dodatkowych problemów może przysporzyć to, że PiS jest w jednej politycznej rodzinie w UE z Akcją Wyborczą Polaków na Litwie. A szef AWPL Waldemar Tomaszewski to dla litewskich mediów wróg publiczny numer jeden. Był nim zresztą od dawna, ale krytyka nasiliła się jeszcze, gdy starając się o głosy mniejszości rosyjskiej, Tomaszewski ignorował agresję Kremla na Ukrainie. Prorosyjskie gesty lidera AWPL to problem dla Warszawy, niezależnie od tego, czy rządzi PO czy PiS.
Optymizmem nie tryska redaktor naczelny tygodnika "Veidas" Rimvydas Valatka. - Niby gorzej być nie może. Jednak, kiedy tak powiesz, to zawsze zdarza się coś jeszcze gorszego. Nie chcę prognozować, bo tylko jeden Bóg wie, jak będzie. Prawo i Sprawiedliwość jest obecnie partią rewanżu - powiedział Valatka portalowi zw.lt.