23 maja opozycyjny dziennikarz Raman Pratasiewicz został zatrzymany na lotnisku w Mińsku po tym, jak samolot linii Ryanair, którym podróżował z Aten do Wilna, został zmuszony do lądowania w stolicy Białorusi. Oficjalnym powodem zmiany kursu maszyny były doniesienia o ładunku wybuchowym na pokładzie, które nie zostały potwierdzone.
Białoruskie władze zarzucają Pratasiewiczowi organizowanie zamieszek i podżeganie do nienawiści wobec urzędników państwowych i funkcjonariuszy milicji.
W czwartek białoruska telewizja państwowa ONT wyemitowała wywiad z aresztowanym Pratasiewiczem. Dziennikarz przyznał się w nim do organizowania masowych protestów po wyborach prezydenckich z sierpnia 2020 r. Dodał, że koordynował akcję za pośrednictwem internetowych czatów. Według Centrum Obrony Praw Człowieka Wiasna, słowa Pratasiewicza zostały wymuszone przez służby bezpieczeństwa.
Władimir Putin w piątek powiedział, że „nie zna Ramana Pratasiewicza i nie chce go znać”. - Niech robi, co chce - walczy z reżimem Łukaszenki - powiedział prezydent Rosji podczas Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Petersburgu (SPIEF-2021).
Putin po raz kolejny przypomniał przy tej okazji incydent z lądowaniem samolotu byłego prezydenta Boliwii Evo Moralesa w 2013 roku w Wiedniu. - Chcę przypomnieć, że samolot jednego z przywódców państw (Boliwii - red.) został zmuszony do lądowania. Poproszono go (Moralesa - red.) o opuszczenie samolotu, głowę państwa przeszukano - mówił.