Przepisy dotyczące usuwania drzew są dziurawe. W wielu wypadkach gminy nie zablokują wycinki – ostrzegają samorządowcy oraz prawnicy.
Chodzi o nowelizację ustawy o ochronie przyrody, która czeka na podpis prezydenta. Ma ona zapobiec dzikiej wycince, która rozpoczęła się po 1 stycznia, czyli po zniesieniu zezwoleń dla prywatnych działek.
Zgodnie z nowymi przepisami może być nie lepiej. Osoba, która planuje wyciąć drzewo na prywatnej posesji, ma wnieść zgłoszenie do urzędu gminy (miasta). Urzędnicy na jej działce przeprowadzą oględziny drzew przeznaczonych do wycinki w ciągu 21 dni od daty wniesienia zgłoszenia. Jeżeli tego nie zrobią, drzewo będzie można ściąć.
– W wielu wypadkach wniesienie sprzeciwu będzie jednak fikcją – ostrzega Przemysław Dziąg, radca prawny z Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Nowela przewiduje cztery merytoryczne przesłanki zabronienia wycinki, a mianowicie: na zabytkowej nieruchomości, na terenie przeznaczonym w miejscowym planie pod zieleń lub gdy drzewo znajduje się na terenie parku krajobrazowego (rezerwatu itd.) lub jest pomnikiem przyrody.