17 października 1988 r. Mao Zhenjing odebrał swego syna ze żłobka w mieście Xi’an w środkowych Chinach (prowincja Shaanxi). W drodze do domu chłopiec poprosił o wodę. Spełniając prośbę ojciec na chwilę spuścił syna z oczu przed wejściem do hotelu. Gdy wrócił z napojem, dziecka już nie było.
Jak się okazało, urodzony w lutym 1986 r. Mao Yin został porwany. Rodzice rozpoczęli poszukiwania, wywieszali plakaty z informacją o sprawie w Xi’an i okolicznych miejscowościach. Matka chłopca zwolniła się z pracy, by kontynuować poszukiwania. Na terenie ponad dziesięciu prowincji rozdała w sumie ponad 100 tys. ulotek - bez rezultatu. Li Jingzhi występowała w wielu programach w chińskiej telewizji, apelując o pomoc. W 2007 r. kobieta zaczęła jako wolontariuszka pomagać rodzicom innych porwanych dzieci - dzięki jej pomocy 29 porwanym osobom udało się wrócić do rodzin.
W styczniu bieżącego roku w wywiadzie dla "South China Morning Post" opisywała swego syna jako "bardzo rezolutnego, uroczego i zdrowego" chłopca. Nie wiedziała jeszcze, że wkrótce po 32 latach rozłąki będzie miała szansę zobaczyć się ze swym dzieckiem.
Jak podała agencja Xinhua, w kwietniu chińska policja otrzymała informację o mężczyźnie z prowincji Syczuan, który przed laty adoptował dziecko.