Zalane są pola w kilku powiatach, tych samych, gdzie tydzień temu nie było prądu. Wylewają małe rzeki. Najgorzej jest w powiecie stargardzkim, gdzie wylewa Ina. – W pole wyjechać nie można, bo jest podtopione. Ziarno, zamiast kiełkować, zaczyna gnić – mówi „Rz” Edward Kosmal z „Solidarności” RI.
W fatalnej sytuacji znalazła się Agrofirma Witkowo koło Stargardu. Ina zalała aż 3 tys. hektarów łąk i pól uprawnych. – Na łąkach i pastwiskach zostaną tylko chwasty, pasza będzie bezwartościowa – wylicza Tadeusz Żabski, wiceprezes firmy.
– Mieliśmy duże przerwy w dostawie prądu. Przetrwaliśmy, bo mamy własne agregaty prądotwórcze – opowiada Żabski. – Ale nie działa przepompownia i duże ilości wody szybko nie odejdą. A nie działa, bo linia zasilająca leży w wodzie. I koło się zamyka.
Niektórzy rolnicy apelują, by ogłosić stan klęski żywiołowej.
Jak zapewnia rzecznik wojewody Agnieszka Muchla, to nie spowoduje uruchomienia dodatkowych pieniędzy. Urząd proponuje więc inne formy pomocy, np. nisko oprocentowane kredyty klęskowe. Druga możliwość to pomoc z biura usuwania skutków klęski żywiołowej przy MSWiA.