Wysyp samozwańczych prezydentów Polski. Jest już trzeci

Już trzecia osoba w ostatnich miesiącach ogłosiła się lub została ogłoszona „prawowitym” prezydentem. Eksperci: to przejaw kryzysu zaufania do państwa.

Aktualizacja: 24.08.2020 09:46 Publikacja: 23.08.2020 17:55

Nowy „prezydent” niczym prawdziwa głowa państwa wydaje zarządzenia i rozdaje stanowiska

Nowy „prezydent” niczym prawdziwa głowa państwa wydaje zarządzenia i rozdaje stanowiska

Foto: Fotorzepa/ Marta Bogacz

O najnowszym „tymczasowym prezydencie na uchodźstwie” Władysławie Januszu Małkowiczu niewiele wiadomo. Nie jest aktywny w mediach, nawet w społecznościowych. O tym, że uznał się za głowę państwa, wiadomo dzięki lekturze tytułu „Dzienniki Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej”. Nazywa się tak jak najważniejszy dziennik urzędowy państwa polskiego, jednak widnieje na nim orzeł w koronie z krzyżem i jest wydawany w Wielkiej Brytanii przez zwolenników konstytucji kwietniowej z 1935 roku.

W „Dziennikach..." z 22 czerwca 2020 roku opublikowano oświadczenie Małkowicza: „Zoobligowany wyjątkowymi wydarzeniami światowymi jako Przewodniczący Rady Stanu Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie na mocy Suwerena, a w związku z kryzysem na Urzędzie Prezydenta w Kraju i na Obczyźnie i zgodnie z Art. 23 Konstytucji Rzeczypospolitej z dnia 23 kwietnia 1935 roku podjąłem wspólnie po konsultacji w dniu 21 czerwca 2020 roku z Wiceprzewodniczącym Rady Stanu Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie decyzję o pełnieniu tymczasowo Urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie”.

Profesor Rafał Pankowski, specjalista od ruchów prawicowych z Collegium Civitas i Stowarzyszenia Nigdy Więcej, mówi, że aktywizacji samozwańczych liderów marzących o obaleniu demokracji sprzyja czas pandemii. – Interpretowałbym to też w kontekście szerszego kryzysu kultury demokratycznej, wartości państwa prawa i legitymizacji instytucji – dodaje. Powód? Ostatnio nastąpił wysyp samozwańców.

Do niedawna najbardziej znaną postacią tego typu był Jan Zbigniew Potocki. Uważa się prawowitego prezydenta w myśl konstytucji kwietniowej, następcę Juliusza Nowiny-Skolnickiego. Ten ostatni był nieuznawanym przez większość środowiska emigracyjnego „Prezydentem Wolnej Polski na Wychodźstwie”, tworzącym alternatywne struktury władzy wobec np. Ryszarda Kaczorowskiego. O Potockim stało się głośno kilka miesięcy temu, gdy zgłosił swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich, lecz ostatecznie nie udało się mu zebrać 100 tys. podpisów.

Z lektury „Dzienników Ustaw...” wynika, że po tym, gdy Potocki postanowił wystartować w wyborach prezydenckich, Małkowicz uznał, że doszło do „zrzeczenia się urzędu prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie”. Kolejnym krokiem było ogłoszenie się prezydentem przez niego samego.

Szybko zyskał konkurencję. 4 lipca, niespełna dwa tygodnie po nim, za „prezydenta Polski ad interim” (tymczasowo – red.) uznał się Mariusz Max Kolonko. To były korespondent TVP w Stanach Zjednoczonych, który kilka lat temu przeniósł działalność do internetu, gdzie prowadzi telewizję MaxTV. Na najwyższych szczeblach „władzy” jeszcze tłoczniej zrobiło się 5 sierpnia. Wtedy prezydentem, tym razem z przyrostkiem „in spe”, czyli „oczekującym”, ogłoszono prof. Włodzimierza Juliana Korab-Karpowicza, filozofa z Uniwersytetu Opolskiego. Dyplom nominacyjny otrzymał z rąk Wojciecha Edwarda Leszczyńskiego, uważającego się za króla Polski.

Gdy o sprawie napisała „Rzeczpospolita”, filozof tłumaczył, że został wybrany „w tradycyjnej procedurze wyborczej spośród kilkudziesięciu kandydatów”. Problem w tym, że na liście potencjalnych kandydatów, którą stopniowo okrajali zwolennicy samozwańczego króla, były takie postaci, jak działaczka antyszczepionkowa Justyna Socha, pseudolekarz Jerzy Zięba, a nawet legalny prezydent Andrzej Duda. Większość z nich prawdopodobnie nie miała pojęcia, o jaki urząd walczy.

Korab-Karpowicz jako jedyny spośród trzech nowych samozwańców nie porywa się na rządzenie. Inni robią to z pełną rozciągłością. Np. Mariusz Max Kolonko 8 sierpnia wydał dyrektywę, na mocy której rozwiązał Radę Mediów Narodowych, a z nazwy TVP usunął słowo „Polska” do czasu uzyskania dodatniego salda przez tę spółkę. Z kolei 3 sierpnia Władysław Janusz Małkowicz wydał zarządzenie o budowie kilkudziesięciu transatlantyków, które mają służyć Polakom z zagranicy do odwiedzania Polski. „Minimalny czas pobytu w Ojczyźnie wynosi jeden miesiąc” – zaordynował.

– Działalność takich osób jest drobnym przyczynkiem do tego, że żyjemy w dobie nieufności do władzy, a system oparty na państwach narodowych, przeżywa kryzys – komentuje politolog z UW prof. Rafał Chwedoruk.

O najnowszym „tymczasowym prezydencie na uchodźstwie” Władysławie Januszu Małkowiczu niewiele wiadomo. Nie jest aktywny w mediach, nawet w społecznościowych. O tym, że uznał się za głowę państwa, wiadomo dzięki lekturze tytułu „Dzienniki Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej”. Nazywa się tak jak najważniejszy dziennik urzędowy państwa polskiego, jednak widnieje na nim orzeł w koronie z krzyżem i jest wydawany w Wielkiej Brytanii przez zwolenników konstytucji kwietniowej z 1935 roku.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Społeczeństwo
Ośrodek Karta ciągle jest zagrożony. „Znaleźliśmy się na skraju upadku”
Społeczeństwo
Finansowy sukces o. Rydzyka. Jego fundacja pobiła rekord wszech czasów
Społeczeństwo
"Polski Ranking Nieufności" SW Research. Wobec jednej narodowości Polacy czują wyjątkowy dystans
Społeczeństwo
Sondaż: Czy Rosję należy usunąć z Rady Bezpieczeństwa ONZ? Znamy zdanie Polaków