O najnowszym „tymczasowym prezydencie na uchodźstwie” Władysławie Januszu Małkowiczu niewiele wiadomo. Nie jest aktywny w mediach, nawet w społecznościowych. O tym, że uznał się za głowę państwa, wiadomo dzięki lekturze tytułu „Dzienniki Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej”. Nazywa się tak jak najważniejszy dziennik urzędowy państwa polskiego, jednak widnieje na nim orzeł w koronie z krzyżem i jest wydawany w Wielkiej Brytanii przez zwolenników konstytucji kwietniowej z 1935 roku.
W „Dziennikach..." z 22 czerwca 2020 roku opublikowano oświadczenie Małkowicza: „Zoobligowany wyjątkowymi wydarzeniami światowymi jako Przewodniczący Rady Stanu Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie na mocy Suwerena, a w związku z kryzysem na Urzędzie Prezydenta w Kraju i na Obczyźnie i zgodnie z Art. 23 Konstytucji Rzeczypospolitej z dnia 23 kwietnia 1935 roku podjąłem wspólnie po konsultacji w dniu 21 czerwca 2020 roku z Wiceprzewodniczącym Rady Stanu Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie decyzję o pełnieniu tymczasowo Urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie”.
Profesor Rafał Pankowski, specjalista od ruchów prawicowych z Collegium Civitas i Stowarzyszenia Nigdy Więcej, mówi, że aktywizacji samozwańczych liderów marzących o obaleniu demokracji sprzyja czas pandemii. – Interpretowałbym to też w kontekście szerszego kryzysu kultury demokratycznej, wartości państwa prawa i legitymizacji instytucji – dodaje. Powód? Ostatnio nastąpił wysyp samozwańców.
Do niedawna najbardziej znaną postacią tego typu był Jan Zbigniew Potocki. Uważa się prawowitego prezydenta w myśl konstytucji kwietniowej, następcę Juliusza Nowiny-Skolnickiego. Ten ostatni był nieuznawanym przez większość środowiska emigracyjnego „Prezydentem Wolnej Polski na Wychodźstwie”, tworzącym alternatywne struktury władzy wobec np. Ryszarda Kaczorowskiego. O Potockim stało się głośno kilka miesięcy temu, gdy zgłosił swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich, lecz ostatecznie nie udało się mu zebrać 100 tys. podpisów.
Z lektury „Dzienników Ustaw...” wynika, że po tym, gdy Potocki postanowił wystartować w wyborach prezydenckich, Małkowicz uznał, że doszło do „zrzeczenia się urzędu prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie”. Kolejnym krokiem było ogłoszenie się prezydentem przez niego samego.