Tylko 48 proc. ojców jest przekonanych, że kary cielesne w żadnym wypadku nie powinny być stosowane. Ale równocześnie aż 47 proc. z nich deklaruje, że przynajmniej raz dało klapsa swojemu dziecku, a co trzeci przyznaje, że uderzył je ręką. Pozostali dopuszczają wymierzenie dziecku klapsa, a nawet zdarza im się sprawić mu lanie.
– W ostatnich latach w widoczny sposób zmniejsza się liczba Polaków akceptujących bicie dzieci. Ale często są to tylko deklaracje. Pod wpływem emocji wielu zdarza się podnieść rękę na swoje dziecko – mówi „Rz" dr Monika Sajkowska, prezes Fundacji Dzieci Niczyje, która zamówiła badania. Sajkowska dodaje, że aż 70 proc. rodziców deklaruje, że chociaż raz dało dziecku kapsa
Jak to tłumaczą? Aż 44 proc. ojców twierdzi, że choć generalnie nie popierają bicia, to jednak są sytuacje, w których stosowanie klapsów jest usprawiedliwione.
– Jestem tego samego zdania. Są momenty, np. w sytuacji zagrożenia życia, gdy nie ma czasu na to, by dziecku na spokojnie wszystko wytłumaczyć – mówi Joanna Krupska, matka siedmiorga dzieci i szefowa Związku Dużych Rodzin 3+. – Od klapsa gorszy jest zawsze brak miłości – dodaje.
Jednak eksperci są przekonani, że pozostawianie sobie takiej furtki jest bardzo ryzykowne. – Problem polega na tym, że granica między klapsem a biciem, które ma poważne konsekwencje, jest płynna. I nigdy nie wiadomo, czy na jednym uderzeniu się skończy, bo dyscyplinowanie dziecka często dzieje się w gniewie i łatwo posunąć się za daleko – tłumaczy Sajkowska.