Wynajmij sobie hakera

Według aktualnych podręczników NATO informatyków, którzy swoje umiejętności wykorzystują przynosząc szkodę, można nawet zabić. Ale może bardziej opłacałoby się ich wynająć?

Aktualizacja: 17.01.2015 15:55 Publikacja: 17.01.2015 15:24

Wynajmij sobie hakera

Foto: Fotorzepa/Dominik Pisarek

Czasy robią się coraz trudniejsze. Nowoczesna technologia ma ułatwiać życie, ale potrafi także przynieść wiele złego. Dobrze, by wykorzystywać ją w szczytnych celach. Na przeszkodzie mogą jednak zawsze stanąć złośliwi hakerzy.

Przed laty słowo „haker" oznaczało kogoś, kto znakomicie znał się na komputerach. Gdy nie było jeszcze internetu, a stacjonarne komputery rozbudowywało się z rozmaitych części, by móc grać w lepsze gry, haker mógł w tym pomóc. Można było pójść do niego po radę, wiadomo było, że niczego nam ze sprzętem nie zrobi. Pozostałość po tym pradawnym już obecnie porządku rzeczy można znaleźć jeszcze w znaczeniu angielskiego czasownika „to hack", który oznacza umiejętne radzenie sobie z jakąś dziedziną życia. Dziś jednak haker to ktoś, kto przy pierwszej okazji ukradnie nam prywatne dane i zrobi tyle zamieszania, ile tylko się da.

Nowe czasy

Rządy internetowych i gospodarczych potęg jak USA i Wielka Brytania łączą siły najlepszych informatyków i przeprowadzają pozorowane cyber ataki na własne sieci. Przedsiębiorcy przeznaczają miliardy dolarów na zbrojenia w najlepsze systemy antywłamaniowe, a dla hakerów oznacza to jedynie kolejne wyzwania do pokonania. Na tym horyzoncie pojawia się jednak coś nowego. Internetowa giełda dla tych, którzy usług cyber specjalistów potrzebują i dla tych, którzy mogą je świadczyć. Wystarczy zamieścić ogłoszenie i czekać na odpowiednie zgłoszenia.

Serwis nazywa się Hacker's List, czyli dosłownie Lista Hakerów. Z przykładowych ogłoszeń można się dowiedzieć, że pewien Szwed jest chętny zapłacić 2000 dolarów za to, by haker włamał się na konto właściciela jego domu. Internautka z Kalifornii z kolei chce zapłacić 500 dolarów za włamanie się na konto jej chłopaka. Chce sprawdzić, czy jej nie oszukuje. Okazuje się, że bycie cyber przestępcą może się bardzo opłacać. Jak na razie na przestrzeni niecałych trzech miesięcy działania serwis pośredniczył w około 500 informatycznych zleceń. Anonimowość zostaje zachowana – choć w przypadku pracy z hakerami może to brzmieć jak żart – Hacker's List pobiera odpowiednią prowizją dla siebie i przechowuje płatność na odrębnym rachunku typu escrow.

Nowe wyzwania

Nikt nie ocenia składanych zleceń pod względem etycznym. Można płacić za wyszukanie kompromitujących zdjęć, maili albo przejmować listy klientów od swoich konkurentów. Obecnie na stronie można znaleźć 40 zarejestrowanych hakerów oraz ponad 800 ogłoszeń o pracę dla nich. Eksperci branży są podzieleni odnośnie tego, czy taki serwis łamie prawo czy nie. Trudno też jednoznacznie określić, czy zlecenia naruszają państwowe regulacje, ponieważ Hacker's List (zarejestrowany oficjalnie w Nowej Zelandii) przyjmuje ogłoszeniodawców z całego świata. Serwis prowadzi także oficjalne konto na Twitterze (@hackerslist). Twórcy strony pozostają jednak anonimowi.

Trudno spodziewać się jednoznacznej i przegranej przyszłości dla Hacker's List. Przed kilkoma miesiącami FBI przeprowadziło działania wymierzone przeciwko zorganizowanemu wynajmowaniu hakerów do działań naruszających prawo. Jednym z zatrzymanych był detektyw Edwin Vargas pracujący w nowojorskiej policji. Za 4000 dolarów można było zamówić u niego włamanie na mailowe konto dowolnej osoby. Vargas miał popełnić takie przestępstwo 43-krotnie. Detektyw przyznał się do winy i w listopadzie 2013 roku został skazany na 4 miesiące aresztu. Amerykańskie służby współpracowały także z odpowiednimi służbami w Chinach, Indiach i Rumunii. W przyszłości może się okazać, że zajmą się one także przedsięwzięciami w rodzaju Hacker's List albo jej następców. Z hakerami bowiem bywa czasami bardzo różnie.

Czasy robią się coraz trudniejsze. Nowoczesna technologia ma ułatwiać życie, ale potrafi także przynieść wiele złego. Dobrze, by wykorzystywać ją w szczytnych celach. Na przeszkodzie mogą jednak zawsze stanąć złośliwi hakerzy.

Przed laty słowo „haker" oznaczało kogoś, kto znakomicie znał się na komputerach. Gdy nie było jeszcze internetu, a stacjonarne komputery rozbudowywało się z rozmaitych części, by móc grać w lepsze gry, haker mógł w tym pomóc. Można było pójść do niego po radę, wiadomo było, że niczego nam ze sprzętem nie zrobi. Pozostałość po tym pradawnym już obecnie porządku rzeczy można znaleźć jeszcze w znaczeniu angielskiego czasownika „to hack", który oznacza umiejętne radzenie sobie z jakąś dziedziną życia. Dziś jednak haker to ktoś, kto przy pierwszej okazji ukradnie nam prywatne dane i zrobi tyle zamieszania, ile tylko się da.

Społeczeństwo
"Niewygodny i bardzo kosztowny" czas letni. Donald Trump chce go znieść w tej kadencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
„Niepokojąca” tajemnica. Ani gubernator, ani FBI nie wiedzą, kto steruje dronami nad New Jersey
Społeczeństwo
Właściciele najstarszej oprocentowanej obligacji świata odebrali odsetki. „Jeśli masz jedną na strychu, to nadal wypłacamy”
Społeczeństwo
Gwałtownie rośnie liczba przypadków choroby, która zabija dzieci w Afryce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Sondaż: Którym zagranicznym politykom ufają Ukraińcy? Zmiana na prowadzeniu