Wśród osób, których dane wyciekły z popularnego serwisu dla małżonków szukających przygody, nie brakuje Polaków. Z portalu Ashley Madison na całym świecie korzystało 37 mln osób. Upublicznienie ich danych przez grupę hakerów z Impact Team spowodowało panikę. Na dodatek hiszpańska firma Tecnilógica ujawnione informacje naniosła na mapę świata. To stworzyło swego rodzaju mapę zdrady. Polska nie jest na niej zieloną wyspą.
Nie tylko duże miasta
Ilu Polaków szukało szczęścia za pośrednictwem tego portalu? Tego nie sposób na razie policzyć. Szacuje się jednak, że ok. 20 tys. osób. Wśród zdradzających dominują mieszkańcy dużych miast. Prym wiedzie Warszawa, gdzie mieszka blisko 6 tys. użytkowników, potem Kraków z 1736 użytkownikami, a następnie Wrocław – 1564.
– W dużych miastach jest lepszy dostępu do internetu. Jednocześnie ich mieszkańcy są bardziej otwarci na seks i erotyczne przygody – mówi prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog. – Ale rewolucję obyczajową przeszły także małe miejscowości, dlatego na opublikowanej liście nie brakuje mieszkańców prowincji. Ludzie szukają nowych doznań niezależnie od miejsca zamieszkania – dodaje ekspert.
Jednym z niechlubnych punktów na mapie zdrady jest Uciechów, wieś w województwie dolnośląskim. Mieszka tam 1560 osób, a na portalu dla zdradzających zarejestrowały się 43 osoby.
– Jestem w szoku – nie ukrywa emocji Elżbieta Filipek, sołtys Uciechowa. Przyznaje, że na wsi są mieszkańcy, którzy cały dzień potrafią przesiedzieć w internecie. – Ale każdy, kto wchodzi na takie portale, musi się liczyć z tym, że to kiedyś może wyjść na jaw – uważa sołtys.
Zdaniem prof. Izdebskiego łatwa dostępność do erotyki i pornografii powoduje, że wiele osób zaczyna odkrywać strony swojej osobowości, o których istnieniu nie miały pojęcia. I rodzi się w nich ochota, by wejść w relacje, które im umożliwią zrealizowanie pragnień w możliwie dyskretny sposób. – Internet daje im właśnie przekonanie o anonimowości – wyjaśnia seksuolog.