Państwa Europy, w tym Polska, ogłosiły we wtorek zawieszenie wydawania prawa do azylu Syryjczykom – to efekt upadku reżimu Baszara Asada, który był przyczyną największego w historii tego państwa exodusu swoich obywateli po 2015 r. – W naszym kraju jest to kwestia marginalna. Obecnie mamy 46 takich przypadków – mówi „Rz” prof. Maciej Duszczyk, wiceminister spraw wewnętrznych odpowiedzialny za migracje. Co się dalej z nimi stanie? Nie wiadomo. Urząd ds. Cudzoziemców nie otrzymał wytycznych rządu.
Syryjczycy najłatwiej dostawali ochronę w Europie. Teraz to się skończyło. Czy słusznie?
– Baszar Asad uciekł z kraju, ale los Syrii nie jest dziś pewny – nie wiemy, kto utworzy rząd i czy uzna go opinia międzynarodowa, a więc jaki system zostanie przyjęty. Większość obywateli tego państwa stanowili muzułmanie sunnici. Być może będzie to rząd o zabarwieniu religijnym, a więc emirat. Na obrazach z Syrii można zobaczyć wiwatujących ludzi z emblematami ISIS, więc wszystko może się zdarzyć – wskazuje dr Jakub Gajda, orientalista ds. Bliskiego Wschodu, ekspert z Fundacji Pułaskiego.
Czytaj więcej
Nikt nie wie, jakie porządki zaprowadzą rebelianci w Syrii, ale państwa europejskie już chciałyby tam odsyłać imigrantów. Prawo jednak na to nie pozwala.
Przez ostatnią dekadę Polska, a także inne kraje europejskie, z automatu wydawała prawo do ochrony międzynarodowej (a także tzw. ochrony uzupełniającej) wszystkim obywatelom Syrii ze względu na represje wywołane toczącą się tam wojną domową między siłami popierającymi prezydenta Baszara Asada a zbrojną opozycją. Jak podaje nam Urząd ds. Cudzoziemców, w ciągu blisko dziewięciu lat (2015–2024) status uchodźcy otrzymało 333 obywateli Syrii, a 55 – ochronę uzupełniającą. To niewielka część obywateli Syrii, którzy złożyli wnioski o azyl w Polsce, ale nie byli nim zainteresowani (zanim wydano decyzje w ich sprawie, wyjechali do innych państw Europy, głównie do Niemiec, gdzie jest największa diaspora syryjska w Europie – ich wnioski w Polsce umorzono).
Najlepiej obrazuje to historia Fundacji Estera Syryjki Miriam Shaded, która w lipcu 2015 r. przy pomocy polskiego rządu Ewy Kopacz sprowadziła do Polski 50 syryjskich rodzin – blisko 160 osób. Akcja miała na celu ochronę syryjskich chrześcijan prześladowanych przez ISIS. Podstawą prawną ich przyjazdu były trzymiesięczne wizy Schengen w celu odwiedzin, wystawione przez fundację. Rząd nieoficjalnie przyznawała wtedy, że w Polsce nie została ani jedna ze sprowadzonych rodzin. - To nieprawda. Zostało w Polsce ponad 30 proc. - twierdzi dziś w rozmowie z „Rz” Miriam Shaded. Jak pisała „Rz”, jedna z rodzin złożyła nawet wniosek o wycofanie jej statusu uchodźcy w Polsce, twierdząc, że została wprowadzona w błąd, bo nigdy nie była zainteresowana azylem w Polsce.