Powodem, dla którego 50-latka - wyrokiem sądu - uzyskała prawo do odmowy poddania się dializie, jest fakt iż kobieta (jej danych osobowych nie ujawniono) straciła wszystko, co nadawało jej życiu "blask".
50-latka została określona jako osoba "impulsywna" i "skoncentrowana na sobie". Wiadomo, że w przeszłości miała problemy z alkoholem, a także, że czterokrotnie wychodziła za mąż.
Sędzia Justice MacDonald podkreślił, że wydając wyrok w tej sprawie kierował się zasadą iż prawo do odmowy poddania się terapii, jakie ma każdy pacjent, obejmuje również prawo do odmówienia leczenia, które może uratować życie danej osoby. Dodał, że sąd jest zmuszony interweniować jedynie wówczas, gdy okoliczności wskazują, że osoba podejmując decyzję o odmowie poddania się leczeniu nie jest w stanie ocenić skutków swojej decyzji. - W tym przypadku interwencja nie była konieczna - zaznaczył.
- C. (tak określona została 50-latka) jest osobą, której nie można nazwać "typową". W dotychczasowym życiu podejmowała impulsywne decyzje, koncentrując się przede wszystkim na sobie - nie odczuwała wyrzutów sumienia, ani nie żałowała tego co robiła. Ma za sobą cztery małżeństwa i wiele romansów, wydawała lekkomyślnie pieniądze swoich mężów i kochanków, aż do momentu rozstania lub do chwili, gdy pieniądze się skończyły - relacjonował sędzia. - Niezbyt interesowała się swoimi trzema córkami, nadużywała alkoholu. W swoim życiu przywiązywała bardzo duże znaczenie do swojej urody i młodości, które - jak mówi sama "C" - nadawały jej życiu "blask" - podkreślił MacDonald.
Kiedy zdiagnozowano u niej raka piersi, przedawkowała tabletki przeciwbólowe popijając je szampanem. Nie umarła, ale uszkodziła sobie nerki na tyle poważnie, że - aby zachować ją przy życiu - niezbędne są dializy. Tym jednak 50-latka nie zamierza się poddawać. -