W 2023 roku czekają nas wybory parlamentarne - jeśli nie dojdzie do skrócenia kadencji Sejmu, wówczas wybory odbędą się w październiku lub listopadzie tego roku. Spośród partii zasiadających obecnie w parlamencie cztery ugrupowania opozycyjne - KO, Polska 2050, Nowa Lewica oraz PSL - deklarują gotowość do współpracy po wyborach i ewentualne stworzenie wspólnego rządu. Donald Tusk, przewodniczący PO, chciałby wręcz, aby wszystkie te partie wystartowały w wyborach z jednej listy - ale dziś wydaje się to mało prawdopodobne.
Ostatnie sondaże wskazują, że - mimo iż PiS nadal cieszy się największym poparciem ze wszystkich partii - to w przyszłym parlamencie partii tej brakowałoby mandatów do zapewnienia sobie większości. Z kolei koalicja KO, Polski 2050, Nowej Lewicy i PSL na taką większość mogłaby liczyć co oznaczałoby możliwość stworzenia po wyborach koalicyjnego rządu przez obecną opozycję.
Czytaj więcej
Poparcie dla największych sił od miesięcy pozostaje na podobnym poziomie. Gdy pojawiają się nowe oferty polityczne, PiS i PO tracą.
PiS jest jedynym ugrupowaniem w historii III RP, które stworzyło rząd samodzielnie, po uzyskaniu bezwzględnej większości w Sejmie - choć de facto rząd PiS jest rządem koalicyjnym, ponieważ z list PiS w wyborach w 2015 i 2019 roku startowali również politycy innych partii - Solidarnej Polski i Porozumienia. Przed 2015 rokiem wszystkie większościowe rządy w Polsce były rządami koalicyjnymi.
Uczestników sondażu SW Research dla rp.pl spytaliśmy kto powinien stanąć na czele rządu, który stworzyłyby partie obecnej opozycji.