Instruktor survivalu: Migrantom na granicy kończy się czas

Maksimum miesiąc przetrwa w terenie człowiek bez przygotowania. Nie dziwię się, że na granicy są ofiary – mówi Sebastian Kostański, instruktor survivalu.

Publikacja: 23.09.2021 21:00

Koczujący na granicy polsko-białoruskiej. U człowieka, który jest zmęczony, wygłodzony czy chory, hi

Koczujący na granicy polsko-białoruskiej. U człowieka, który jest zmęczony, wygłodzony czy chory, hipotermia następuje bardzo szybko

Foto: AFP

Na granicy w Usnarzu wciąż koczuje ok. 32-osobowa grupa uchodźców. Fundacja Ocalenie twierdzi, że są w dramatycznym położeniu. – Jest zimno, mokro, po 44 dniach wszyscy chorują – mówi nam Kalina Czwarnóg z fundacji. – Białorusini nie pozwalają im się stamtąd ruszyć, bo nie mają wiz ani paszportów. Sytuacja jest patowa – dodaje. Z kolei Anna Michalska, rzeczniczka Straży Granicznej, zapewnia: – Dzisiaj dostali ciepłe kurtki od Białorusinów, otrzymują też od nich posiłki.

Agencja ONZ ds. Uchodźców (UNHCR) oraz Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) z rosnącym niepokojem obserwują doniesienia o praktyce zawracania ludzi z granicy (tzw. push-back). „W efekcie osoby te przez wiele tygodni pozostają zdane na własne siły, bez dostępu do jakiejkolwiek formy pomocy, azylu czy podstawowych usług. Sytuacja wielu z nich jest dramatyczna, zmagają się z trudnymi warunkami pogodowymi i cierpią z powodu wychłodzenia" – twierdzą agencje ONZ.

Czytaj więcej

Wąsik: 300 nielegalnych prób przekraczania polskiej granicy dziennie

Sytuacją zainteresowała się Komisja Europejska. W piątek z szefem polskiego MSWiA Mariuszem Kamińskim będzie rozmawiała unijna komisarz Ylva Johansson, by „przedstawić swoje obawy i dyskutować o pomocy finansowej i operacyjnej, która jest dostępna dla Polski, aby pomóc jej w zarządzaniu granicą zewnętrzną UE". Johansson wkrótce przyjedzie, by na miejscu ocenić sytuację.

– Rząd działania na granicy uznaje za element wojny hybrydowej. Do szefa MSWiA nie wpłynęła dotąd żadna propozycja ze strony Frontexu w sprawie granicy polsko-białoruskiej – wskazał rzecznik rządu Piotr Müller.

Jak długo człowiek może wytrwać w chłodzie, śpiąc na ziemi, bez ciepłych posiłków – czyli w warunkach, w jakich przebywają migranci przy granicy z Białorusią?

W naszym klimacie jest już zimno, od kilku do 10 stopni, hipotermia następuje szybko

Sebastian Kostański: Wszystko siedzi w głowie, 90 proc. przetrwania to psychologia. Człowiek zdeterminowany do tego, żeby przetrwać, jeśli ma dobrą kondycję, minimalną wiedzę, jak zdobyć pożywienie, może długo przeżyć w terenie. Ludzie silni psychicznie będą walczyć z chorobami, a nawet ich nastawienie sprawi, że nie będą chorować. Pewien poszukiwany mężczyzna przez dwa lata ukrywał się w Bieszczadach. Mieszkał w norze, polował. Osoby słabe psychicznie nie przetrwają nawet kilku dni w surowych warunkach natury.

Grupa na granicy koczuje od miesiąca. Jak można ocenić ich kondycję?

Po tak długim czasie zarówno koczujący, jak i ci, którzy dłużej się przemieszczają, muszą być wycieńczeni. Człowiek głodny, bez wody i dostępu do leków ma problemy zdrowotne, chociażby różne infekcje. Po dwóch, trzech tygodniach niemycia się namnażają się bakterie i wirusy, na skórze pojawiają się zmiany, a to wpływa na odporność, szybsze przeziębienia. Zły stan zdrowia ma także wpływ na psychikę.

Przy granicy znaleziono trzech martwych ludzi, jeden zmarł z powodu wychłodzenia organizmu.  Mamy dodatnie temperatury, czy to mogło być przyczyną?

Nie dziwię się, że są ofiary

Niestety tak. W naszym klimacie obecnie nocą jest od kilku do 10 stopni. U człowieka, który jest zmęczony, wygłodzony czy chory, hipotermia następuje bardzo szybko. To brutalne, co powiem, ale nie dziwię się, że są ofiary. Dotąd zmarły trzy osoby, a może ich być niestety więcej. Oni długo już wędrują, grupa koczuje od miesiąca – to maksymalny czas na przetrwanie dla osób bez przygotowania. Ten czas się kończy. W naszym klimacie to ostatnia chwila, kiedy można zdobyć jedzenie w postaci roślin, niebawem zostaną tylko zwierzęta, więc ci ludzie będą musieli kłusować – bez tego nie przetrwają.

Koczujący, zanim dostali się na granicę, podróżowali przez ok. 25 dni, już sama podróż trwała rekordowo długo...

Myślę, że część z tych, którzy wyruszyli, nawet nie dotarła na granicę z Białorusią, dostali się tu tylko najsilniejsi. Jeśli ja jadę na tygodniową wyprawę, pakuję jedzenie, ubranie i najpotrzebniejsze rzeczy – mój plecak waży ponad 20 kg. Migranci nie mają przy sobie całego dobytku, sądzę, że już wykorzystali zapasy. Jeśli po tym czasie żyją, to dlatego, że ktoś im musi pomagać, chociażby dostarczając jedzenie, lub zdobywają je, tułając się przy granicy. Człowiek bez przygotowania da radę bytować w terenie średnio do dwóch tygodni. Oni i tak długo się trzymają.

To są głównie ludzie młodzi, czy wiek daje im większe szanse?

Wiek nie jest najważniejszy. Ja mam ponad 40 lat, a na organizowane przeze mnie kursy survivalu przychodzą ludzie o połowę młodsi i mają problemy. Ważne, jak ktoś dbał o siebie, czy jest wysportowany, doświadczony w bytowaniu w terenie. Migranci w jakimś stopniu przyzwyczaili się do warunków, już po mniej więcej trzech dniach człowiek w terenie zaczyna inaczej odczuwać temperaturę. Na marginesie, jeśli chodzi o hipotermię, to największe znaczenie ma wilgotność powietrza i wiatr, a nie sama temperatura. Zdarza się, że na morzu żar leje się z nieba, ale jest bryza i wiatr, które wychładzają organizm i ludzie dostają hipotermii. To skrajna sytuacja, ale obrazuje problem.

Czy podróż w grupach po kilkadziesiąt osób ułatwia im przeżycie?

Według survivalowych technik przetrwania najłatwiej przetrwać i radzić sobie w sytuacjach ekstremalnych grupom do sześciu osób. Im więcej ludzi, tym więcej problemów. Ponieważ jest mniej żywności, ludzie częściej się kłócą, biją, zabierają sobie rzeczy, okradają – chociaż o tym nikt nie mówi, są to standardowe sytuacje przy grupach większych niż dziesięcioosobowe.

Jak walczyć o przetrwanie w takich warunkach?

Trzeba szukać i wybierać lasy iglaste, bo są suche

To indywidualna sprawa. Jeśli spotkałbym taką grupę i widziałbym, że są wyczerpani, to zaprowadziłbym ich głęboko w las, bo las tworzy swój mikroklimat, jest w nim dużo cieplej niż na polach, i to dostrzegalna różnica temperatury i wilgotności. Trzeba szukać i wybierać lasy iglaste, bo są suche, zbudować zaimprowizowane schronienie i czekać na pomoc. Albo przemieszczać się, łowić ryby, zdobywać jedzenie, prosić ludzi o pomoc. I dbać o higienę, by zapobiegać infekcjom. To tym ważniejsze, że człowiek po kilku dniach niemycia się przestaje czuć swój zapach. Sądzę jednak, że migranci z głodu będą próbowali dostać się do miast, bo tam mają większą szansę się schronić, zdobyć pożywienie czy pieniądze, ludzi zdeterminowanych stać na wiele.

Jak długo ludzie wytrzymują w spartańskich warunkach, ile trwają wyprawy survivalowe?

Tydzień spędzony w terenie potrafi zweryfikować braki w umiejętnościach, przygotowaniu i w sprzęcie. Dwa tygodnie to czas w którym niektórzy fizycznie już sobie nie radzą, ponieważ są tak głęboko zakorzenieni w systemie w którym żyją. Potrzebują kaloryferów, ciepłej wody, a w terenie trzeba wejść do zimnej rzeki żeby się umyć. Większość ludzi nawet na to nie jest przygotowana.

Społeczeństwo
Zmarła Jadwiga Staniszkis
Społeczeństwo
W gospodarstwie znaleziono kilkadziesiąt martwych zwierząt. Zatrzymano 48-latka
Społeczeństwo
W samolot PLL LOT uderzył piorun
Społeczeństwo
Pietrzak mówił o barakach Auschwitz dla migrantów. Świrski: Wolność słowa, miał prawo
Społeczeństwo
Nie żyje Joanna Dworakowska. Polska arcymistrzyni szachowa miała 45 lat