Daul, szef frakcji najliczniejszej partii Parlamentu Europejskiego, podczas konferencji prasowej w Strasburgu nie tylko wysunął kandydata EPL we włoskich lutowych wyborach, ale i przy okazji skrytykował Silvia Berlusconiego, szefa centroprawicowej koalicji wyborczej.
Co więcej, partia Berlusconiego Lud Wolności to drugie ugrupowanie w EPL po niemieckich europosłach z CDU i CSU. Daul zdezawuował więc potężne ugrupowanie z własnych szeregów, a poparł Montiego, który do jego europartii nie należy. Dał również do zrozumienia, że po wyborach Lud Wolności mogą czekać sankcje za to, że weszła we Włoszech w wyborczy sojusz z populistyczną i eurosceptyczną Ligą Północną.
Politycy związani z Berlusconim i prawicowe włoskie media uważają słowa Daula za niedopuszczalną ingerencję w proces demokratyczny suwerennego kraju i wybory jego obywateli. Podnoszą również, że Daul chce ze Strasburga dyktować włoskim partiom politycznym, w jakie wyborcze alianse wolno im wchodzić, a w jakie nie. Nawet kibicująca Montiemu w tych wyborach gazeta „Corriere della Sera" uznała wypowiedź Daula za gafę i mieszanie się we włoską politykę. Zaprotestował sam Mario Monti i zmusił Daula do złożenia oświadczenia: „Mario Monti powiedział mi, że nie czuje się kandydatem ani EPL, ani żadnej innej partii".
Problem jest jednak szerszy, bo dotyczy nie tylko Daula, ale najważniejszych ludzi w Unii, którzy z racji sprawowanych funkcji powinni być politycznie neutralni. Tymczasem przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy, szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso i szef eurogrupy Jean-Claude Juncker (podobnie jak kanclerz Merkel i prezydent Hollande) udzielili publicznego wsparcia Montiemu, a przy okazji mniej lub bardziej otwarcie atakowali Berlusconiego.
Włoska prawica podniosła larum, pytając: – To w końcu kto wybiera włoskiego premiera – my, Włosi, czy Unia? Czy Italia jest niezależnym krajem, czy kolonią Niemiec i Unii? Nawet lewica, początkowo zadowolona z ciosów, jakie spadły na Berlusconiego, zorientowała się, że Unia, wspierając Montiego, równocześnie dezawuuje ich kandydata i faworyta lutowych wyborów Pier Luigiego Bersaniego.