Marcin Chmielewski i Krzysztof Kaczmarczyk odsiadują wyrok dożywocia. Obaj w 1998 r. w Giżycku według policji, prokuratury i sądu mieli zamordować w brutalny sposób dwóch chłopców, braci Adama i Szymona N.
– Mój syn tego nie zrobił. Został wrobiony – mówi Kazimierz Chmielewski, ojciec Marcina.
Halina Kaczmarczyk, matka Krzysztofa: – Syn jest niewinny.
„Rz” i program „Państwo w państwie” telewizji Polsat odsłaniają kulisy sprawy. Według sądu Marcin i Krzysztof (wtedy 19-latkowie) razem z Robertem T. najpierw bili Adama, a kiedy stracił przytomność, wbili mu w usta trzy drewniane kołki. Ciało przysypali gałęziami. Szymona Krzysztof miał utopić w jeziorze.
Na ławie oskarżonych zasiedli jeszcze dwaj inni mężczyźni: Piotr P. i Sebastian S. Cała piątka miała feralnego dnia spożywać alkohol. Braci spotkali przypadkowo.
Krzysztof Kaczmarczyk to inwalida I stopnia. Od urodzenia ma kłopoty ze zdrowiem. Przez nowotwór stracił oko. – Z Marcinem byliśmy i jesteśmy kolegami. Ja uczyłem się wtedy w czwartej klasie liceum. Marcin pracował w warsztacie samochodowym – wspomina.
Razem mieszkali. W dniu zabójstwa mieli alibi, gdyż każdy był u rodziny. Prokuratura i sąd nie dały temu wiary.
Cały materiał dowodowy policja i prokuratura oparły na wyjaśnieniach Roberta T., Sebastiana S. i Piotra P. Pierwszy był dobrze znany giżyckiej policji. W poprawczaku odsiadywał wyrok za napad i pobicie. To według jego wersji prowodyrem zabójstwa miał być Krzysztof.