Pierwszy przypadek uporczywych zaburzeń urojeniowych na tle zainteresowania globalnym ociepleniem odnotowano w Australii. Dotknięty tym zaburzeniem psychicznym 17-letni Australijczyk trafił do Królewskiego Szpitala Dziecięcego z Melbourne. Okazało się, że od ośmiu miesięcy narasta u niego obezwładniające poczucie winy, które uniemożliwia mu picie wody. Uznał bowiem – pod wpływem akcji propagandowych organizacji ekologicznych oraz działań australijskiego rządu – że czynność ta będzie miała katastrofalne skutki w skali globu. – Dlatego perswazję proekologiczną powinien cechować umiar – przestrzega przewodniczący polskiej Partii Zielonych RP Jerzy Arent. – Źle prowadzona polityka informacyjna może prowadzić do absurdu, z którym mamy do czynienia w tym przypadku – dodaje.

Po szczegółowym zbadaniu pacjenta australijscy psychiatrzy zdiagnozowali specyficzny rodzaj paranoi. Chorobę przedstawiono w periodyku „Australian and New Zealand Journal of Psychiatry”. „Pacjent jest głęboko przekonany, że ze względu na zmiany klimatyczne picie przez niego wody spowoduje w ciągu kilku dni śmierć milionów ludzi przez pozbawienie ich zasobów wody” – opisano objawy.

W Polsce dotychczas nie zdiagnozowano podobnego przypadku, ale psychiatrzy ostrzegają, że także nad Wisłą nadmierne przejmowanie się zagrożeniami ekologicznymi może być szkodliwe dla zdrowia. – Samo zaciekawienie ochroną środowiska jest pozytywne. Jednak przesada w jego rozwijaniu prowadzi niekiedy do patologii psychicznych. Również do paranoi – mówi „Rzeczpospolitej” dr Joanna Merder z Instytutu Psychiatrii i Neurologii.