22-letni Nicolas Colton Evans został pobity przez niezidentyfikowanych napastników 27 marca w amerykańskim Bedford. Upadając na ziemię, doznał obrażeń głowy, które okazały się śmiertelne. Zrozpaczona matka poprosiła lekarzy o pobranie nasienia syna, aby w przyszłości wykorzystać je do zapewnienia sobie wnuka. – To by pomogło zagoić ranę w moim sercu – powiedziała w jednym z wywiadów 42-letnia pani Evans.
Kobieta zamierza poszukać zastępczej matki, która urodziłaby dziecko, ale chce je wychowywać sama. Przekonuje, że nie robi tego dla siebie, lecz dla swojego syna, który miał jej powiedzieć, że chciałby mieć trójkę dzieci. Wybrał już nawet dla nich imiona.
– Mój syn chciał ukończyć college i mieć dzieci. Ktoś go tego wszystkiego pozbawił. Bardzo byłby mi wdzięczny za to, co dla niego robię – tłumaczy. Podkreśla, że całą sprawę omówiła z rodziną, która popiera jej pomysł.
Miejscowy szpital postanowił się zgodzić na zabieg pobrania plemników od zmarłego, pod warunkiem że sąd wyda na to zgodę. Sędzia Guy Herman, który w trybie pilnym zwołał posiedzenie, nie miał wątpliwości. Jego zdaniem prawo nie zakazuje takiego zabiegu. Lekarze natychmiast przystąpili do zabiegu i zamrozili plemniki martwego dawcy. Jednak wielu etyków krytykuje decyzję sądu.– Syn co prawda mógł powiedzieć matce, że chce mieć w przyszłości dzieci, ale nie wiadomo, czy chciałby je mieć pośmiertnie. To niepokojący przypadek – mówi Mark Vopat, profesor filozofii i religii z Youngstown State University.
– Nieżyjący ojciec i anonimowa zastępcza matka. Dziecko kiedyś się wszystkiego dowie. Jaki wpływ będzie to miało na jego życie? – zastanawia się Tom Mayo z Wydziału Etyki na Southern Methodist University.