Dawniej za te przewinienia uczniowie w Teksasie zostawali po lekcjach, pisali na tablicy 100 razy: „Nie będę więcej...”, lub karnie maszerowali do gabinetu dyrektora. Ale przed kilkoma laty dyscypliny w większości szkół zaczęli pilnować policjanci, którzy nawet sześciolatkom wręczają mandaty.
Jak informuje „The Texas Tribune”, ich wysokość waha się od 60 do 500 dolarów (od 180 do 1500 złotych), a informacja o karze zostaje wpisana do uczniowskiej kartoteki. Przewinienie może więc pokrzyżować plany ucznia, który marzy o studiach na najlepszych krajowych uczelniach.
W najpoważniejszych przypadkach ukarany uczeń jest aresztowany i musi się stawić na sali sądowej.
Z raportu ogłoszonego właśnie przez pozarządową organizację Texas Appleseed wynika, że szkolni policjanci wręczają każdego roku tysiące mandatów. Najczęściej uczniowie dostają je za bójki (37 proc. przypadków), niewłaściwe zachowanie w szkole lub autobusie (27 proc.) i przeszkadzanie na lekcji (15 proc.). W pozostałych przypadkach karani są m.in. za napady i posiadanie broni.
Eksperci Texas Appleseed apelują o zmiany w systemie dyscyplinowania uczniów. Chodzi im między innymi o usunięcie z kodeksu karnego złego zachowania w szkolnych autobusach czy przeszkadzania na zajęciach. Eksperci przekonują także, że policjanci nie powinni wręczać mandatów uczniom, którzy nie mają 14 lat. A nawet w przypadku tych starszych powinno się je wystawiać tylko w ostateczności.