Stowarzyszenie, które protestuje przeciw działaniom rządu w sprawie wyjaśniania katastrofy smoleńskiej skarży się, że jest nękane przez funkcjonariuszy straży miejskiej. Ma to związek z namiotem, który stanął na Krakowskim Przedmieściu po obchodach pierwszej rocznicy tragedii. Są na nim postulaty skierowane do rządzących.
Okazało się, że obiekt zajmuje nielegalnie pas drogi i został stamtąd usunięty siłą. Solidarni wrócili, trzymając namiot na butach, tak by nie stykał się on z podłożem. Przez pewien czas ta forma protestu była akceptowana, ale w ostatni wtorek grupa funkcjonariuszy po raz kolejny usunęła namiot. Tego dnia minął termin pozwolenia na prowadzenie zgromadzenia publicznego. Solidarni 2010 przekonują, że pretekstem było krzesło, które stało w namiocie i sprawiało, że obiekt tracił swoją "mobilność". Jak relacjonował rzecznik stowarzyszenia Samuel Pereira, jeden z funkcjonariuszy wyjaśniał "ile metrów na sekundę mają się manifestanci poruszać", aby uniknąć ponownych zarzutów o naruszenie pasa drogi.
Solidarni 2010 ustawili kolejny namiot i to przy nim w niedzielę ma odbyć się flash mob, na który zapraszają. Akcja będzie polegać na przyniesieniu krzesełek i ustawieniu ich koło namiotu. "W niedzielę, 19 czerwca o godzinie 18:00 na 20 min. usiądźmy na przyniesionych przez nas krzesełkach. Zaśmiejmy się strażnikom w twarz! Pokażmy, że najgorszy absurd śmiechem pokonać można" - czytamy na stronie stowarzyszenia.