Pierwsze szerokie – obejmujące ponad 200 tys. respondentów – badanie sondażowe przeprowadził niedawno w USA instytut Gallupa. Wyniki w poszczególnych stanach amerykańskich okazały się różne – od 1,7 proc. w Północnej Dakocie do 5,1 proc. na Hawajach. Średnia dla Stanów Zjednoczonych to 3,4 proc.
Socjologowie zwracają uwagę, że choć było to najbardziej jak dotąd wiarygodne badanie preferencji seksualnych w społeczeństwach zachodnich to jednak przyjęta metoda (samodeklaracja pytanych) jest obciążona pewnym marginesem błędu – w rolniczych stanach środkowego Zachodu USA przyznanie się do odmiennej orientacji seksualnej jest wciąż trudniejsze niż w wielkich miastach wschodniego wybrzeża lub Kalifornii. Poza tym na liczbę osób z grupy LGBT wpływają też migracje – osoby takie często przenoszą się do wielkich miast, których mieszkańcy wykazuję większą tolerancję lub obojętność. W miastach tych wyższy jest też ogólnie odsetek osób żyjących samotnie.
Szczególny przypadkiem okazał się w badaniu stołeczny Dystrykt Columbia gdzie odsetek „nie-heteroseksualnych" osiągnął 10 proc. Przyczyną jest zapewne fakt, że jako jedyny stan amerykański jest to obszar silnie zurbanizowany, bez przedmieść i obszarów wiejskich. Poza tym jako siedziba centralnej administracji, central firmowych i licznych organizacji miasto przyciąga rozpoczynających intensywną karierę zawodową singli z całych Stanów Zjednoczonych.