Fotoradar straży miejskiej na ul. Puławskiej nagrał panią Monikę na przekroczeniu prędkości o prawie 40 km na godzinę, za co grozi 400 zł mandatu i osiem punktów karnych.
Samochód, którym jechała kobieta, należy do jej partnera. To on dostał wezwanie ze straży miejskiej, by wskazać osobę, która prowadziła pojazd. Pani Monika przyznała się w oświadczeniu do przekroczenia prędkości. W piśmie do straży oprócz nazwiska podała numer PESEL (jest to obowiązkowe w takich sytuacjach).
Po kilku dniach odebrała telefon od mundurowych.
– Strażniczka, która do mnie dzwoniła, powiedziała, że nabrano podejrzeń co do mojego oświadczenia. Według niej podany przeze mnie PESEL nie zgadza się ze zdjęciem – opowiada pani Monika, która jest kobietą po czterdziestce. A już kompletnie rozbroiło ją stwierdzenie, że zdaniem strażniczki za kierownicą siedziała dziewczynka.
– Po tych słowach chwilowo nie potrzebuję spa, botoksu, kwasu hialuronowego, siłowni, nowych butów. Nawet flirtu nie potrzebuję – wylicza.