Artykuł pochodzi z miesięcznika "Sukces"
Noszenia spodni zabroniono kobietom pod koniec rewolucji francuskiej w 1799 r. Zakaz został zniesiony dopiero w 2013 r. przez Ministerstwo ds. Praw Kobiet. Resort uznał, że pochodzący z XVIII w. zakaz, podpisany przez ówczesnego prefekta paryskiej policji, „jest niezgodny z zasadami równości kobiet i mężczyzn zapisanymi w konstytucji" Francji. Przepis oczywiście nie był przestrzegany. Ale formalnie policja mogła zaaresztować kobietę, która ubierała się tak jak mężczyzna. Mimo swojej absurdalności prawo przetrwało prawie dwa stulecia. W latach 1892 i 1909 wprowadzono do niego poprawki, które dopuszczały noszenie spodni przez niewiasty trzymające wodze oraz kierujące rowerem. Inne panie musiały dostać specjalne zezwolenie na „noszenie męskiego stroju". Bez takiej zgody mogły zostać zatrzymane. Początkowo rozporządzenie miało na celu „ograniczyć dostęp kobiet do pewnych stanowisk czy zawodów, uniemożliwiając im upodabnianie się do mężczyzn" – tłumaczy ministerstwo. W czasie rewolucji francuskiej lepiej sytuowani paryżanie nosili modne wówczas krótkie spodnie (culottes). Radykalni rewolucjoniści nazywani pogardliwie sankiulotami (sans-culottes – bez spodenek) nosili długie. Prawa do noszenia długich spodni domagały się także rewolucjonistki, jednak im go nie przyznano.
Wstydliwe potrzeby
Oświadczenie minister ds. praw kobiet Najat Vallaud-Belkacem dotyczące zniesienia archaicznego przepisu, opublikowane w Dzienniku Ustaw i zamieszczone na stronie internetowej francuskiego Senatu, było odpowiedzią na zapytanie centroprawicowego senatora Alaina Houperta z lipca ub.r. Senator chciał się dowiedzieć, czy w mocy pozostaje zapis, że „wszystkie kobiety chcące ubierać się jak mężczyźni muszą stawiać się w prefekturze policji, żeby uzyskać zgodę". W 2010 r. Rada Paryża dwukrotnie wnioskowała do prefekta stołecznej policji o zniesienie rozporządzenia, lecz prośba ta nie została uznana za priorytetową – przypominają francuskie media. Co ciekawe, francuski kodeks pracy w dalszym ciągu zezwala pracodawcy nakazać kobiecie noszenie spódnicy, jeśli odpowiednio to uzasadni.
To jednak nie koniec skamielin prawnych zalegających we francuskich kodeksach. Pewnie niewiele osób spoza Francji wie, że w tym kraju nie wolno nadać prosiakowi imienia Napoleon. I podczas gdy kultywowanie pamięci o Cesarzu Francuzów i ochrona jego dobrego imienia jest jak najbardziej słuszna z punktu widzenia polityki historycznej, to popadanie na tym punkcie w obsesję może mieć skutek odwrotny od pierwotnie zamierzonego. Zwłaszcza że przepis pochodzi z XIX w.
Głowa martwego wieloryba znaleziona na brytyjskim wybrzeżu jest własnością króla. Ogon natomiast należy do królowej. To na wypadek, gdyby kości były potrzebne do nowego gorsetu. W kanadzie z kolei karane jest jedzenie lodów w niedzielę i chodzenie z rozwiązanymi butami.