Opublikowane właśnie przez Główny Urząd Statystyczny Badanie Aktywności Ekonomicznej Ludności pokazuje, że aby znaleźć pracę, trzeba jej szukać przez średnio 11,9 miesiąca. To o ponad dwa tygodnie dłużej niż przed rokiem i miesiąc dłużej niż w 2011 r.

– Rok bez pracy powoduje, że człowiek wpada w sidła długotrwałego bezrobocia, z którego potem jest trudno wybrnąć – tłumaczy Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Bank.

Z danych wynika także, że w zdecydowanie gorszej sytuacji na rynku pracy byli mężczyźni. Oni bez pracy pozostawali nawet dłużej niż rok. Kobiety natomiast znajdowały pracę prawie o miesiąc szybciej. – Różnica ta jest jednak niewielka. Może ona wynikać ze sposobu doboru próby. Ale gdyby się ona pogłębiała, mogłoby to być skutkiem tego, że kobiety są zwykle lepiej wykształcone niż mężczyźni i w dodatku mają mniejsze wymagania płacowe – mówi Agnieszka Chłoń-Domińczak, ekonomistka ze Szkoły Głównej Handlowej.

Zdaniem Wiktora Wojciechowskiego tak długi okres potrzebny do znalezienia pracy to dowód na to, że publiczne służby zatrudnienia nie działają tak jak trzeba.

– Są badania, które pokazują, że znaczna część osób bez pracy nie wpadłaby w pułapkę bezrobocia, gdyby w momencie utraty pracy ktoś z nimi porozmawiał i podpowiedział, co powinni teraz zrobić – tłumaczy i dodaje, że to jedna z najtańszych metod wspierania bezrobotnych. Problem w tym, że w Polsce mało kto ją stosuje.