Organizacje działające na rzecz legalizacji marihuany, niekiedy wspierane przez celebrytów, starają się przekonywać społeczeństwo o nieszkodliwości używania konopi indyjskich.
„Odpowiedzialne używanie marihuany nie powoduje żadnych szkód dla społeczeństwa i nie powinno leżeć w gestii zainteresowania władz państwowych", „konsumenci używki nie różnią się od swoich niepalących rówieśników z wyjątkiem używania przez nich marihuany" – to fragmenty deklaracji polityki stowarzyszenia Wolne Konopie.
54 procent pacjentów rozpoczynających leczenie z powodu uzależnienia od narkotyków wskazuje na problem z marihuaną.
Inne wnioski płyną z opublikowanego niedawno przez Europejskie Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii Europejskiego Raportu Narkotykowego 2014. Czytamy w nim, że to właśnie marihuana jest tym środkiem, którego używanie najczęściej prowadzi ludzi do konieczności poddania się leczeniu w związku z uzależnieniem od narkotyków.
W Polsce odsetek pacjentów rozpoczynających leczenie po raz pierwszych, którzy wskazują konopie indyjskie jako przyczynę rozpoczęcia terapii, wynosi blisko 54 proc. Dla porównania, ci, którzy zgłosili się na leczenie z powodu opioidów (np. heroina), to 9 proc., w przypadku amfetaminy to 22 proc. Podobna tendencja występuje także w innych krajach europejskich. Na Węgrzech konopie indyjskie to przyczyna rozpoczęcia terapii dla blisko 75 proc. pacjentów, we Francji dla ponad 62 proc., Holandii – 58 proc.