Dramat bohaterki programu zaczął się od tego, że rodzina Kosewskich, która ledwo wiązała koniec z końcem, chciała urządzić dzieciom przyjęcie z okazji Pierwszej Komunii Świętej. Nie mając innych możliwości, w dobrej wierze pożyczyli od dwóch mężczyzn 600 zł.
Dług jednak zaczął gwałtownie rosnąć. Kilka tygodni później okazało się, że pożyczkodawcy zażądali już tysiąca złotych. Takich pieniędzy nie mieli, więc dług rósł dalej.
W końcu mężczyźni nakłonili kobietę do sprzedania swojego gospodarstwa. Tłumaczyli jej, że chodzi o sprzedaż tylko części nieruchomości, ale po wyjściu od notariusza okazało się, że pod młotek poszło całe gospodarstwo.
W dodatku rodzina Kosewskich sprzedała 11 hektarów ziemi za zaledwie 5 proc. wartości. Gdy sprawa trafiła do prokuratury, ta nie zablokowała możliwości dalszego handlu nieruchomością kobiety. – Oni dokonali takiego interesu, że to im się bardzo opłacało – żali się mąż pani Barbary.
Choć mężczyźni, którzy oszukali Kosewską, zostali skazani, to ta nie odzyskała ani ziemi, ani domu. Pierwszą umowę sąd unieważnił, ale kolejnych już nie. Ziemia została więc już sprzedana nowym właścicielom.