Nawet 20 mln euro kary dla firm niechroniących odpowiednio danych osobowych pracowników czy kontrahentów – w przyszłym roku w życie wchodzi restrykcyjne i kosztowne unijne prawo o ochronie danych osobowych. Zdaniem ekspertów spowoduje ono wzrost liczby ataków na bazy danych i da im zarobić. Jak? Poprzez szantaż.
Nowe prawo ma zapewnić lepszą ochronę informacji o obywatelach Unii Europejskiej. Tymczasem zdaniem ekspertów efekty mogą być gorsze od zamierzeń.
– Możemy mieć do czynienia z paradoksem. Unijne prawo, mające na celu lepszą ochronę danych, może zaktywizować cyberprzestępców – mówi Przemysław Krejza, dyrektor ds. badań i rozwoju w Mediarecovery, katowickiej firmie, która zajmuje się informatyką śledczą. – Firmy będące ofiarą cyberkradzieży staną przed dylematem: czy zgłosić ten fakt odpowiednim organom i zapłacić wielomilionową karę, czy lepiej zapłacić okup – tłumaczy.
Okup za nieszczelność
Chodzi o gigantyczne pieniądze: unijne rozporządzenie przewiduje nawet 20 mln euro kary za nieszczelną ochronę danych, co może wpłynąć na podatność firm na szantaż. Niedochowanie procedur zapewniających ochronę danych osobowych może skończyć się karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. Unijny regulator nakłada jeszcze bardziej dotkliwe sankcje, takie jak karę administracyjną do 10 mln euro lub 2 proc. łącznego obrotu oraz 20 mln euro lub 4 proc. łącznego obrotu – za brak zabezpieczenia danych. – Tak dotkliwe konsekwencje mogą być nie do udźwignięcia dla placówek publicznych czy małych przedsiębiorstw – przyznaje Jakub Sierakowski, ekspert UseCrypt.
Cyberprzestępcy nie będą żądać aż tak wielkich sum.