Historia zaczęła się w grudniu 2015 r. Paweł Wojtunik podał się wtedy do dymisji, bo ABW cofnęła mu dostęp do informacji niejawnych. – Decyzja powoduje automatyczne odsunięcie od wszelkiego rodzaju informacji o charakterze niejawnym. Dalsze moje tkwienie na stanowisku, bez dostępu do informacji niejawnych, które stanowią 99 proc. materiałów rozpatrywanych przez CBA, byłoby farsą i fikcją – mówił Wojtunik. – Nigdy nie dopuściłem się żadnego przestępstwa, tym bardziej ujawnienia informacji niejawnych – zapewniał.
Po trwającym rok postępowaniu, co było niezgodne z prawem (osoba, która odchodzi ze stanowiska, nie podlega już kontroli, a postępowanie z mocy prawa trzeba umorzyć), Wojtunikowi cofnięto certyfikat bezpieczeństwa, uznając, że „nie daje on rękojmi zachowania tajemnicy". Odwołał się od tej decyzji do premier Beaty Szydło, ale w maju tego roku podtrzymała ona stanowisko Piotra Pogonowskiego, szefa ABW.
Wojtunik, który z powodu braku dostępu nie mógł znaleźć pracy w zawodzie i wyjechał za granicę (od roku pracuje na stanowisku doradcy premiera Mołdawii z ramienia UE), nie zamierza sprawy odpuścić. Twierdzi, że Mariusz Kamiński mści się za to, że złożył przeciwko niemu doniesienie do prokuratury w sprawie nielegalnych operacji w czasach, gdy kierował on CBA (chodziło o aferę gruntową). Kamiński został za to skazany, a potem ułaskawiony przez prezydenta Andrzeja Dudę. Inaczej nie mógłby zostać ministrem koordynatorem ds. służb specjalnych.
W skardze do WSA Wojtunik ujawnia też szczegóły tego konfliktu. Pisze, że jako szef CBA wszczął postępowanie wewnętrzne „dotyczące nieprawidłowości przy rejestracji dokumentów związanych z odwołaniem pana Mariusza Kamińskiego, a podejmowanych m.in. przez wówczas odchodzącego ze stanowiska dyrektora Gabinetu Szefa CBA Piotra Pogonowskiego (obecnego Szefa ABW)".
Postępowanie wobec Pogonowskiego zakończono w CBA z powodu jego odejścia ze służby. „Pan Mariusz Kamiński bardzo emocjonalnie podchodził do swojego odwołania, a ja stałem się bardzo szybko celem ataków i krytyki ze strony jego osoby oraz jego otoczenia politycznego" – uzasadnia Wojtunik.
Przypomina też, że Kamińskiemu (z zawiadomienia Wojtunika właśnie) prokuratura chciała postawić zarzuty za kilka głośnych spraw, które CBA w czasach Kamińskiego prowadziła – Weroniki Marczuk, posłanki Sawickiej czy „sprawę domu w Kazimierzu" (chodzi o majątek prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i jego małżonki).