Wreszcie jest szansa na wyjście z pata, w jakim znalazła się komisja. Od ponad miesiąca nie może rozpocząć przesłuchań oficerów ABW. Powód paraliżu to opór sejmowych urzędników, którzy odmówili technicznego przygotowania zeznań w takim trybie, w jakim chcieli posłowie.– W ciągu miesiąca problem powinien być rozwiązany – mówi „Rz” Tomasz Tomczykiewicz (PO), wiceprzewodniczący komisji.
Urzędnicy bali się, że nie będą w stanie tak zabezpieczyć zeznań oficerów, by zachować ich anonimowość. Prawo wymaga, by nie tylko ich dane, ale też wizerunki pozostały tajne. Przesłuchania miały zaś być jawne. Świadkowie mieli tylko przebywać w innym pomieszczeniu niż członkowie komisji. Posłowie i widownia obserwowaliby ich na telebimach, na których zostałyby zamazane twarze.
Urzędnicy nie chcieli wziąć odpowiedzialności za to, że nikt postronny nie podłączy się podczas przesłuchania do instalacji, co spowoduje dekonspirację świadka.
Jak dowiedziała się „Rz”, kwestie technicznego zabezpieczenia łączy ma wziąć na siebie ABW. Rzecznik agencji mjr Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska zapewnia co prawda, że nie było to przedmiotem żadnych ustaleń między ABW i komisją, ale o takim właśnie rozwiązaniu mówią posłowie.
– Przewodniczący Ryszard Kalisz negocjuje jeszcze szczegóły – mówi Tomczykiewicz. Również Marek Wójcik (PO) informuje, że na początku lutego ma się odbyć w tej sprawie spotkanie członków komisji, przedstawicieli Kancelarii Sejmu oraz ABW. Same przesłuchania miałyby ruszyć w drugiej połowie lutego.