Rząd nie stworzył jednego centrum dowodzenia negocjacjami, wywierał zbyt słabe naciski na władze Pakistanu i zlekceważył panujące tam realia kulturowe – wynika z opublikowanej wczoraj analizy BBN poświęconej sprawie polskiego geologa porwanego 28 września 2008 r. w Pakistanie. W efekcie licznych zaniedbań negocjacje z porywaczami miały się zakończyć fiaskiem. 7 lutego talibowie zamordowali zakładnika.
„Piotr Stańczak stał się ofiarą nie skutecznej taktyki zastosowanej przez porywaczy, ale ofiarą nieskutecznych działań rządu RP” – stwierdza dokument.
Główną winą za brak koordynacji i skutecznej polityki dyplomatycznej raport obarcza szefa MSZ Radosława Sikorskiego. – Wychodzenie z takimi oszczerstwami świadczy tylko o braku dobrego smaku kogoś, kto sprawuje ważny urząd państwowy – skomentował minister.
14-stronicowa analiza powstała na podstawie opublikowanego w maju raportu MSZ o porwaniu Polaka, wypowiedzi polityków i doniesień medialnych. Dokument uznaje za karygodny błąd wystąpienie premiera Donalda Tuska z 6 lutego, w którym stwierdził, że Polska nie zapłaci okupu talibom. Według autora raportu rząd nie uwzględnił realiów kultury rodowo-plemiennej, w której targowanie się jest odwieczną tradycją i świadczy o szacunku dla adwersarza. W efekcie talibowie mogli uznać, że „rządowi nie zależy na uwolnieniu porwanego, i dojść do wniosku, że więcej zyskają na jego śmierci niż na niekończących się negocjacjach”.
Padają też zarzuty, że rząd źle ocenił sytuację i nie docenił ryzyka. – Władze w Islamabadzie nie podejmowały działań adekwatnych do oczekiwań polskiego rządu, a kierownictwo MSZ nie przywiązywało wystarczającej wagi do niepokojących sygnałów – twierdzi BBN.