Do takich sensacyjnych wniosków doszli funkcjonariusze z wydziału zabójstw i terroru kryminalnego Komendy Stołecznej oraz prokuratorzy badający zbrodnię na warszawskim Mokotowie.
- Okazało się, że para Niemców miała już problemy z posiadaniem narkotyków. Zostali zatrzymani w czasie jednej ze swoich licznych podróży w jednym z krajów afrykańskich - opowiada jeden ze śledczych.
Poza tym, w kamperze Niemców znaleziono śladowe ilości twardych narkotyków. Były też woreczki z zapięciami strunowymi, jakich używają dilerzy.
Jak ustalono, para Niemców nie znalazła się przypadkowo w majową noc na terenie ogródków działkowych przy ul. Wolickiej, u zbiegu Czerniakowskiej i Trasy Siekierkowskiej w Warszawie.
Poszlaki wskazują, że turyści mogli zajmować się przemytem i handlem narkotykami. Nie wykluczone, że na warszawskim Mokotowie doszło do zaplanowanego spotkania, a być może transakcji narkotykowej, która dla turystów zakończyła się fatalnie.