Sołtys jest wprawdzie funkcjonariuszem samorządowym, ale funkcję pełni społecznie. Przepisy nie gwarantują mu w zamian wynagrodzenia. Co najwyżej rada gminy może (ale nie musi) przyznać im diety i zwrot kosztów podróży służbowej. Wielu z nich zatrudnia się więc w prywatnych firmach. Te nie muszą jednak zwolnić sołtysa od pracy w związku z jego czynnościami samorządowymi. Nie obligują ich do tego żadne przepisy.

Z przywileju tego korzystają za to radni, co wynika z art. 25 ust. 3 ustawy o samorządzie gminnym. Ponieważ przepis ten jest wyjątkiem od ogólnej zasady, że zatrudniony powinien pozostawać w dyspozycji zakładu, a wynagrodzenie przysługuje tylko za pracę wykonaną (o ile ustawy nie przewidują wyraźnych wyjątków), nie można go interpretować rozszerzająco na korzyść sołtysa. To bez wątpienia duży anachronizm regulacji. Wziął się stąd, że w 1990 r. (kiedy powstawała ustawa) sołtysi byli zwykle rolnikami, a zatem w większej mierze niż pracownicy panami swego czasu.

Obecnie sytuacja się zmieniła, a sołtys realizuje zadania publiczne nie mniej doniosłe (jeśli nie ważniejsze) niż radny. Stefan Płażek, adiunkt w Katedrze Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego