85 proc. kuratorów ma problemy z wyegzekwowaniem pracy od skazanych na ograniczenie wolności. Taki wniosek płynie z opublikowanego właśnie przez Instytut Wymiaru Sprawiedliwości raportu „Praca na rzecz społeczności w niektórych krajach”. Kara ograniczenia wolności wykonywana w Polsce nie wypada w nim dobrze. Najczęściej wymienianą przeszkodą (58 proc. pytanych o trudności tak uważa) to niechęć zakładów pracy do zatrudniania skazanych; drugą z przyczyn są niedostatki finansowe (41 proc.); postawa samorządów, które nie wskazują odpowiednich zakładów pracy (41 proc.).
– Wierzę, że niebawem się to zmieni – mówi „Rz”Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich. I bardzo liczy, że zmienione w czerwcu prawo zniesie bariery, na jakie natykali się pracodawcy. Optymizm wyraża też minister Krzysztof Kwiatkowski. W czerwcu tego roku weszła bowiem w życie nowela kodeksu karnego i wykonawczego, która m.in. zwolniła pracodawców z obowiązku ubezpieczenia skazanych. Teraz płaci za nich Skarb Państwa (może go to kosztować ok. 3 mln zł).
– Na efekty musimy poczekać – zastrzega Porawski, który uważa, że powoli zatrudnianie skazanych przez samorządy terytorialne stanie się coraz bardziej konkurencyjne.
– Wykonywanie kar wolnościowych: grzywny i ograniczenia wolności, jest trudniejsze niż pozbawienie wolności. Procedura tej ostatniej jest bowiem krótka i precyzyjna – tłumaczy „Rz” prof. Stefan Lelental z Uniwersytetu Łódzkiego. – Orzekając np. karę grzywny, sąd musi wykonać wiele czynności, m.in. rozłożyć ją na raty, wezwać skazanego do wykonania, a często zamienić ją na więzienie.
Procedura kar wolnościowych powinna być dobrze zorganizowana. W grę wchodzi bowiem współdziałanie sądu, kuratora, organów samorządu terytorialnego, wreszcie zakładu, w którym skazany pracuje.