Reklama

Plany miejscowe są, ale kiepskiej jakości

Gminy pracują nad planami zagospodarowania. Wiele z nich jest kiepskiej jakości i budzi wątpliwości. Samorządom brakuje środków na ich realizację

Publikacja: 20.12.2010 03:24

Przeszło 26 proc. powierzchni Polski pokryte jest planami. Nie brakuje ich już także w dużych miasta

Przeszło 26 proc. powierzchni Polski pokryte jest planami. Nie brakuje ich już także w dużych miastach. Liderem jest Gdańsk

Foto: Rzeczpospolita

Jeden z miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego dla warszawskiej dzielnicy Wilanów przewiduje, że zabudowa mieszkaniowa może zajmować 30 proc.

– Nie wiadomo jednak, czy chodzi o 30 proc. działki, na której właściciel planuje postawić dom, czy też wszystkich terenów objętych planem. Nawet gdyby chodziło o cały obszar objęty planem, to jak policzyć, kiedy się te 30 proc. przekracza, a kiedy nie? Przecież nikt nie będzie chodził po okolicznych posesjach i pytał sąsiadów – mówi adwokat Rafał Dębowski.

W efekcie załatwienie formalności budowlanych dla działek objętych tym planem to prawdziwa ruletka. Do końca nie wiadomo bowiem, czy dostanie się pozwolenie na budowę. To niejedyny taki przykład.

Kością niezgody w wielu wypadkach są zapisy planów dotyczące usług. Nierzadko podają one jedynie, że na danym terenie przewidziana jest zabudowa mieszkalno-usługowa. Tymczasem usługi to pojęcie bardzo szerokie. Zdarza się więc, że wśród domków jednorodzinnych wyrasta dom weselny, kostnica albo też zakład produkcyjny.

Przez wiele lat brakowało miejscowych planów zagospodarowania. Powodem tej posuchy była utrata ważności w 2002 i 2003 r. tych, które istniały. Chodziło o plany uchwalone pod rządami ustawy z 1984 r. i wcześniejszych przepisów. Potem przez długi czas gminy niechętnie rozpoczynały prace nad nowymi planami. Inwestorzy zaś narzekali na ich brak, zwłaszcza w dużych miastach. Teraz gminy nadrabiają zaległości ([link=http://grafik.rp.pl/grafika2/601748,3.jpg]patrz infografika[/link]), a brak planów przestaje być problemem. Pojawiły się za to nowe.

Reklama
Reklama

– Część planów nie jest dobrej jakości, w związku z tym budzą wątpliwości interpretacyjne, ale to niejedyny problem – mówi Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich. – Gminy niechętnie zobowiązują się w planie do tworzenia infrastruktury, takiej jak: przedszkola, szkoły, drogi, nowe linie komunikacji miejskiej etc. – tłumaczy Grzegorz Buczek, urbanista i architekt. – Z tego powodu chętnie uchwalają plany dla potrzeb konkretnej inwestycji albo dla niewielkiego obszaru. Niektóre – dodaje Grzegorz Buczek – podejmują się tego typu zobowiązań, ale nie są później w stanie ich udźwignąć finansowo. Tak jest np. w podwarszawskiej gminie Lesznowola. Efekt jest taki, że chociaż jest plan, powstają osiedla mieszkaniowe, do których trudno dojechać, a dzieci dowożone są wiele kilometrów do szkół i przedszkoli.

Jeden z miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego dla warszawskiej dzielnicy Wilanów przewiduje, że zabudowa mieszkaniowa może zajmować 30 proc.

– Nie wiadomo jednak, czy chodzi o 30 proc. działki, na której właściciel planuje postawić dom, czy też wszystkich terenów objętych planem. Nawet gdyby chodziło o cały obszar objęty planem, to jak policzyć, kiedy się te 30 proc. przekracza, a kiedy nie? Przecież nikt nie będzie chodził po okolicznych posesjach i pytał sąsiadów – mówi adwokat Rafał Dębowski.

Reklama
Cudzoziemcy
Nielegalni migraci z Afganistanu dostaną od państwa zadośćuczynienie
Prawo karne
Trzej lekarze usłyszeli wyrok w głośnej sprawie śmierci Izabeli z Pszczyny
Sądy i trybunały
Manowska: zawiadomiłam prokuraturę, nie można dopisywać niczego do uchwały
Biznes
Dostępność cyfrowa - nowe przepisy o e-handlu zmienią internetowy biznes
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Ubezpieczenia i odszkodowania
mObywatel z długo oczekiwaną funkcją dla kierowców
Reklama
Reklama