Przygotowywana w Sejmie niewielka nowelizacja ustawy o ochronie przyrody (druk nr 23) wywołała burzę wśród samorządów. Jej przepisy chcą pozbawić gminy realnego wpływu na tworzenie i zmianę granic parków narodowych. Dlaczego gminy protestują? Chodzi oczywiście o pieniądze.
– Gmina, która jest w połowie pokryta różnego rodzaju użytkami ekologicznymi, w istocie nie ma żadnych dochodów własnych – tłumaczy prof. Michał Kulesza. I dodaje, że dotyczy to połowy gmin w Polsce.
Zabójcza ekologia
Dobrym przykładem jest Białowieża, której 90 proc. powierzchni pokrywa las stanowiący w dużej części teren parku narodowego lub jego otulinę. – Powoduje to, że nasze dochody z podatku leśnego są o połowę niższe, niż mogłyby być, gdyby parku u nas nie zlokalizowano – mówi Albert Litwinowicz, wójt gminy. Obawia się, że powiększenie tego obszaru spowoduje dalsze spadki dochodów z tego źródła.
Tych strat nikt nie rekompensuje.
Spadek dochodów podatkowych to niejedyny powód blokowania przez gminę decyzji o powiększeniu białowieskiego parku. Jak wyjaśnia wójt, zmiana granic spowoduje wzrost bezrobocia i spadek dochodów z PIT, a jednocześnie wydłużą się kolejki do gminnego ośrodka pomocy społecznej.