Ministerstwo Zdrowia przygotowało drugą już wersję projektu rozporządzenia w sprawie standardów postępowania w anestezjologii. Resort podkreśla, że nowe standardy są po to, by pacjentom zapewnić większe bezpieczeństwo przed operacją i po niej. Jednak solą w oku zarządzających placówkami medycznymi były i są nadal wymagania kadrowe. Według najnowszej wersji przepisów zarządzający lecznicą z I stopniem referencyjnym, np. powiatową, będzie musiał zatrudniać co najmniej czterech anestezjologów. Czerwcowa wersja projektu wskazywała, że szpital powinien mieć tylu specjalistów, ile ma stanowisk intensywnej terapii.
– Zadłużonych lecznic nie stać na taki nowy standard. Zbankrutują przez to. Anestezjologów brakuje, a utrzymanie jednego to dla ZOZ wydatek rzędu 300 tys. zł rocznie, ponieważ zarabiają ok. 25–30 tys. zł miesięcznie – mówi Marek Wójcik, ekspert ds. zdrowia Związku Powiatów Polskich.
Według lipcowej wersji projektu szpitale marszałkowskie będą musiały zatrudniać pięciu anestezjologów, podczas gdy poprzednia wersja wskazywała na 0,9 etatu na jedno stanowisko. Wszystkie lecznice zostaną też zobowiązane do zatrudnienia pielęgniarek anestezjologicznych: na jedno stanowisko w projekcie zostały przewidziane co najmniej dwie takie siostry. Może zabraknąć pielęgniarek z taką specjalizacją.
Marek Wójcik sprzeciwia się też niezmienionemu wymogowi, by na sali wielostanowiskowej na oddziale anestezjologii na jedno łóżko przypadało 16 mkw.
300 tys. zł rocznie kosztuje praca jednego anestezjologa