Z przetwarzaniem odpadów w Polsce jest krucho. Większość śmieci, jakie wyrzucamy (71 proc.), trafia na wysypiska. Z tego jedynie 11 proc. podlega recyklingowi.
To mają zmienić samorządy z pomocą nowego systemu gospodarki odpadami, który funkcjonuje od 1 lipca 2013 r. Bez odpowiedniego planowania nowych inwestycji i współpracy samorządów może się jednak okazać, że nawet jeśli poradzimy sobie z recyklingiem, rachunek za czyste środowisko i tak będzie wysoki.
Do końca 2020 r. do recyklingu ma trafiać połowa papieru, metali, tworzyw sztucznych i szkła. Już dziś do składowania powinno być kierowanych 25 proc. odpadów ulegających biodegradacji.
Tymczasem w wielu miejscach nie ma odpowiednich instalacji do przetwarzania śmieci. W innych nie działają pełną parą – trafia do nich mniej odpadów, niż zakładano. W województwach, które niedawno wizytował minister środowiska Marcin Korolec, istniejące i planowane inwestycje są średnio przewymiarowane o 40 proc.
Niewłaściwa ocena
– Po spotkaniach ministra środowiska z samorządami okazało się, że nie wszędzie wizje inwestycji w regionach odpowiadają celom Unii Europejskiej i ilości wytwarzanych odpadów. W niektórych przypadkach nie przeprowadzono analizy ilości i rodzajów wytwarzanych śmieci, nie dopasowano też skali inwestycji do przewidywanej ilości odpadów na rynku – tłumaczy Paweł Mikusek, rzecznik Ministerstwa Środowiska.