Gminom nie tak łatwo pozbyć się śmieci

Bez odpowiedniego planowania samorządy utoną w masie odpadów i długów.

Aktualizacja: 26.10.2013 14:54 Publikacja: 26.10.2013 10:15

W sortowni można odzyskać papier z odpadów komunalnych, o ile wcześniej nie został zabrudzony przez

W sortowni można odzyskać papier z odpadów komunalnych, o ile wcześniej nie został zabrudzony przez inne śmieci

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Z przetwarzaniem odpadów w Polsce jest krucho. Większość śmieci, jakie wyrzucamy (71 proc.), trafia na wysypiska. Z tego jedynie 11 proc. podlega recyklingowi.

To mają zmienić samorządy z pomocą nowego systemu gospodarki odpadami, który funkcjonuje od 1 lipca 2013 r. Bez odpowiedniego planowania nowych inwestycji i współpracy samorządów może się jednak okazać, że nawet jeśli poradzimy sobie z recyklingiem, rachunek za czyste środowisko i tak będzie wysoki.

Do końca 2020 r. do recyklingu ma trafiać połowa papieru, metali, tworzyw sztucznych i szkła. Już dziś do składowania powinno być kierowanych 25 proc. odpadów ulegających biodegradacji.

Tymczasem w wielu miejscach nie ma odpowiednich instalacji do przetwarzania śmieci. W innych nie działają pełną parą – trafia do nich mniej odpadów, niż zakładano. W województwach, które niedawno wizytował minister środowiska Marcin Korolec, istniejące i planowane inwestycje są średnio przewymiarowane o 40 proc.

Niewłaściwa ocena

– Po spotkaniach ministra środowiska z samorządami okazało się, że nie wszędzie wizje inwestycji w regionach odpowiadają celom Unii Europejskiej i ilości wytwarzanych odpadów. W niektórych przypadkach nie przeprowadzono analizy ilości i rodzajów wytwarzanych śmieci, nie dopasowano też skali inwestycji do przewidywanej ilości odpadów na rynku – tłumaczy Paweł Mikusek, rzecznik Ministerstwa Środowiska.

Dodaje, że bez urealnienia planów inwestycyjnych, tak aby w rezultacie powstały rentowne instalacje przetwarzania odpadów, mogą być problemy z dotacjami w nowej perspektywie finansowej, zabraknie także strumienia odpadów dla poszczególnych instalacji.

Resort środowiska nie chce wskazywać konkretnych gmin, w których bywają nadmiary lub niedobory w mocach przerobowych instalacji.

Okazuje się, że niektóre nowoczesne instalacje miały być przyjazne dla otoczenia, ale tak nie jest. Część się już modernizuje, mimo że powstały zaledwie kilka lat temu. Tak jest choćby w Zakładzie Utylizacyjnym w Gdańsku. Inwestycja pochłonęła 320 mln zł (w 60 proc. środki unijne), ale z zakładu wydobywa się smród, z którym walczą okoliczni mieszkańcy. Obecnie rozbudowuje się tam system odgazowania kwatery składowania odpadów. Dariusz Gołębiewski z Zakładu Utylizacyjnego zapewnia, że mimo to zakład wypełnia swoje zadania oraz przyjmuje wszystkie odpady, jakie do niego trafiają. A naprawy to nic nadzwyczajnego przy takich instalacjach.

Planowane są też kolejne inwestycje, jak choćby spalarnie odpadów. Powstaje więc pytanie, czy część pieniędzy nie pójdzie w błoto, jeśli nie zostaną one odpowiednio przemyślane i wykonane.

Tomasz Uciński, prezes Krajowej Izby Gospodarki Odpadami, zwraca uwagę, że planowanych inwestycji rzeczywiście może być zbyt wiele, biorąc pod uwagę obecne potrzeby niektórych regionów. Powodem jest to, że były projektowane w poprzednim systemie prawnym.

– Przed zmianą ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach przy wielu inwestycjach planowano budowę sortowni odpadów jako elementu całego zakładu. A po 1 lipca 2013 r. więcej osób segreguje śmieci i do regionalnych instalacji przetwarzania odpadów trafia mniej odpadów zmieszanych – tłumaczy Uciński. Zaznacza, że teraz samorządy powinny tak zaplanować gospodarkę odpadami, by uwzględnić już istniejące inwestycje i dostosować do całego systemu te planowane.

Nie wszędzie przyczyną tego, że do części zakładów trafia za mało śmieci, jest ich wielkość.

– Zdarza się, że firma odbierająca w gminie odpady nie wszystkie zawozi do wskazanej przez samorząd instalacji. Trafiają one do żwirowni i są zasypywane – mówi Krzysztof Kawczyński z Polskiej Rady Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych.

Firma dostaje z góry ustaloną kwotę za usługi. A pozbywając się odpadów nielegalnie, ogranicza swoje koszty i zostaje jej więcej pieniędzy.

Poznanie to podstawa

Planowanie inwestycji to jednak duży problem. Brakuje dokładnych danych dotyczących tego, ile odpadów wytwarzamy. Część naszych śmieci nie była ewidencjonowana – trafiły do domowych pieców czy przydrożnych rowów. A bez dokładnych informacji ciężko rozwiązać problem, który nie jest tak naprawdę do końca znany.

Na razie gminy po omacku planują inwestycje. Jedne zastanawiają się nad spalarniami odpadów, inne myślą o biogazowniach czy o nowoczesnych sortowniach. Wszystko to muszą tak zaplanować, by później śmieciarki nie omijały wybudowanego zakładu.

Problemy samorządów nie dziwią Katarzyny Sosnowskiej z kancelarii CMS Cameron McKenna.

– W Polsce system gospodarki odpadami dopiero powstaje. Nowe reguły gry na tym rynku obowiązują niecałe cztery miesiące. Tymczasem w innych państwach Unii Europejskiej podobne systemy powstawały przez 20, a nawet 30 lat – mówi Katarzyna Sosnowska. Dodaje, że dopiero pierwsze sprawozdania od firm odbierających odpady, jakie wpłyną do gmin, pozwolą wstępnie ocenić zapotrzebowanie na przyszłe inwestycje do zagospodarowania odpadów. Nie wszędzie zresztą będą one musiały być duże.

Mali dają radę

Niewielka gmina Nakło bez dużych pieniędzy radzi sobie z odpadami na tyle dobrze, że niebawem zacznie sprzedawać odzyskane surowce wtórne. Skupiła się na budowie małych pawilonów, do których mieszkańcy przynoszą wstępnie posegregowane odpady. Tu są doczyszczane i w ten sposób uzyskuje się dobrej jakości tworzywa sztuczne, szkło czy papier.

– Mamy dziesięć pawilonów. Koszt jednego z wyposażeniem to ok. 80 tys. zł netto  – mówi Sławomir Sobczak z Urzędu Gminy Nakło.

Rozwiązanie jest tak dobre, że gmina już dziś spełnia ustawowe wymagania na 2018 rok.

– W takich pawilonach można odzyskać ok. 80 proc. surowców wtórnych. W połączeniu z nowymi technologiami spalania, np. z wykorzystaniem plazmy, co jest tańsze od dużych spalarni, można całkowicie pozbyć się problemu z odpadami – przekonuje Andrzej Bartoszkiewicz, pomysłodawca pawilonów. Dodaje, że przekonywanie samorządowców do nowatorskich rozwiązań nie jest łatwe, ale to się zmienia.

Z przetwarzaniem odpadów w Polsce jest krucho. Większość śmieci, jakie wyrzucamy (71 proc.), trafia na wysypiska. Z tego jedynie 11 proc. podlega recyklingowi.

To mają zmienić samorządy z pomocą nowego systemu gospodarki odpadami, który funkcjonuje od 1 lipca 2013 r. Bez odpowiedniego planowania nowych inwestycji i współpracy samorządów może się jednak okazać, że nawet jeśli poradzimy sobie z recyklingiem, rachunek za czyste środowisko i tak będzie wysoki.

Pozostało 93% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów