– Nie można pozbawić obywatela możliwości zwrotu pobranej nieprawidłowo opłaty. Sądy mają prawo same ocenić, czy rozporządzenie, na podstawie którego jej żądano, było zgodne z konstytucją, i odmówić jego zastosowania – powiedziała sędzia Małgorzata Borowiec, uzasadniając trzy wyroki oddalające skargi kasacyjne prezydenta Rzeszowa oraz starosty bialskiego.
Potwierdzając dotychczasowe stanowisko sądów administracyjnych w takich sprawach, niweczą one nadzieje powiatów, które właśnie od sądów oczekiwały prawnego remedium na uniknięcie obciążeń finansowych z tytułu zwrotu wspomnianych opłat. Nie ujmują jednak skomplikowanych problemów, które powstały na tym tle.
500-złotową opłatę pobierano na mocy rozporządzenia ministra infrastruktury z 2003 r. w latach 2003 – 2006 za rejestrację pojazdu sprowadzonego z zagranicy. Rozporządzenie okazało się niezgodne z orzeczeniem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, a w styczniu 2006 r. Trybunał Konstytucyjny uznał je za niekonstytucyjne. Odroczył jednak utratę jego mocy do 1 maja 2006 r. Od 15 kwietnia 2006 r. zaczęło obowiązywać nowe rozporządzenie, na mocy którego za kartę pojazdu płaci się 75 zł. Natychmiast pojawiły się też pozwy do sądów powszechnych oraz skargi do sądów administracyjnych na odmowę zwrotu części opłaty.
Po pierwszych wyrokach sądów powszechnych, przyznających odszkodowania na podstawie art. 4171 (za wadliwą legislację), nastąpiły orzeczenia, że odroczenie przez TK utraty mocy obowiązującej § 1 rozporządzenia z 2003 r. miało konsekwencje finansowe, a pobierana do tego czasu opłata była prawidłowa. Z kolei sądy administracyjne nie mogą określać żadnych konkretnych kwot do zwrotu. Nie mają jednak do tego prawnych podstaw również starostowie.
– Określenie kwoty nadpłaty za kartę pojazdu wymagać będzie uwzględnienia kosztów i nakładów na jej wydanie – mógł więc jedynie orzec NSA w obecnych wyrokach.