– Emerytura skromna, ale 10 złotych rzuciłam na tacę. Trzeba sobie pomagać – mówi starsza kobieta z podlubelskiej Bystrzycy Starej.
Zbiórkę, która wspomoże rodzinę Kitów z pobliskiej Bystrzycy Nowej, zarządził proboszcz wspólnie z radą parafialną. – Za uzbierane pieniądze wstawimy okna. A jak coś zostanie, spróbujemy jakiś remont im zrobić, Sebastianowi osobny pokój urządzić – deklaruje ks. Andrzej Jurczyszyn.
[srodtytul]Trzy miesiące tęsknoty[/srodtytul]
Historia 11-letniego chłopca obiegła w zeszłym tygodniu niemal wszystkie media w kraju. Sebastian Kita od ponad dwóch tygodni przebywa w placówce opiekuńczo-wychowawczej w Lublinie. Trafił tam na podstawie decyzji sądu, który opierając się na opinii kuratora, uznał rodziców chłopca za niezdolnych do wychowywania dziecka. Wśród głównych argumentów sądu jest zła sytuacja finansowa oraz stan zdrowia niepracujących rodziców. Matka Sebastiana cierpi na depresję. Chory na cukrzycę ojciec przeszedł niedawno dwie amputacje nogi.
Zastrzeżenia do rodziny ma Ośrodek Pomocy Społecznej w Strzyżewicach, który poprosił sąd o zajęcie się rodziną chłopca (podobny wniosek złożył szkolny pedagog). – Wiem, że rodzice kochają tego chłopca, ale wychowywanie dziecka to także odpowiedzialność. A tej czasem im brakuje – mówi Urszula Sawecka, kierownik OPS. Zdradza, że matka Sebastiana nie próbuje leczyć depresji, niechętnie zajmuje się domem, ojciec nigdy nie miał stałej pracy, a kilkuhektarowe gospodarstwo oddał w dzierżawę. – Nie można siedzieć z założonymi rękami i wymagać, że opieka społeczna da zasiłek – dodaje Sawecka.