Kiedy Sebastian wróci do rodziców

Cała gmina ruszyła z pomocą rodzinie, której sąd odebrał dziecko

Publikacja: 01.03.2010 02:48

Podstępem chłopaka wzięli, jak w szpitalu na amputacji byłem – mówi Dariusz Kita (z lewej), ojciec 1

Podstępem chłopaka wzięli, jak w szpitalu na amputacji byłem – mówi Dariusz Kita (z lewej), ojciec 11-letniego Sebastiana

Foto: Fotorzepa, Wojtek Jargiło Wojtek Jargiło

– Emerytura skromna, ale 10 złotych rzuciłam na tacę. Trzeba sobie pomagać – mówi starsza kobieta z podlubelskiej Bystrzycy Starej.

Zbiórkę, która wspomoże rodzinę Kitów z pobliskiej Bystrzycy Nowej, zarządził proboszcz wspólnie z radą parafialną. – Za uzbierane pieniądze wstawimy okna. A jak coś zostanie, spróbujemy jakiś remont im zrobić, Sebastianowi osobny pokój urządzić – deklaruje ks. Andrzej Jurczyszyn.

[srodtytul]Trzy miesiące tęsknoty[/srodtytul]

Historia 11-letniego chłopca obiegła w zeszłym tygodniu niemal wszystkie media w kraju. Sebastian Kita od ponad dwóch tygodni przebywa w placówce opiekuńczo-wychowawczej w Lublinie. Trafił tam na podstawie decyzji sądu, który opierając się na opinii kuratora, uznał rodziców chłopca za niezdolnych do wychowywania dziecka. Wśród głównych argumentów sądu jest zła sytuacja finansowa oraz stan zdrowia niepracujących rodziców. Matka Sebastiana cierpi na depresję. Chory na cukrzycę ojciec przeszedł niedawno dwie amputacje nogi.

Zastrzeżenia do rodziny ma Ośrodek Pomocy Społecznej w Strzyżewicach, który poprosił sąd o zajęcie się rodziną chłopca (podobny wniosek złożył szkolny pedagog). – Wiem, że rodzice kochają tego chłopca, ale wychowywanie dziecka to także odpowiedzialność. A tej czasem im brakuje – mówi Urszula Sawecka, kierownik OPS. Zdradza, że matka Sebastiana nie próbuje leczyć depresji, niechętnie zajmuje się domem, ojciec nigdy nie miał stałej pracy, a kilkuhektarowe gospodarstwo oddał w dzierżawę. – Nie można siedzieć z założonymi rękami i wymagać, że opieka społeczna da zasiłek – dodaje Sawecka.

Jolanta Gałęzowska, matka chłopca, tłumaczy, że nie stać jej na leczenie. – Wizyty, badania i lekarstwa kosztują majątek. Wolę te pieniądze przeznaczyć na Sebastiana – mówi.

Ale Dariusz Kita, ojciec Sebastiana, krzyczy z pokoju: – Będzie się leczyć. Dopilnuję tego.

Na razie sąd uznał, że ich syn powinien znaleźć się w domu dziecka. – To był wyrok. Skazanie Sebastiana na trzy miesiące tęsknoty – denerwuje się Dariusz Kita.

[srodtytul]Zimno, szmaty w oknach[/srodtytul]

Rodzinny dom chłopca stoi na uboczu wsi. Stary budynek z pustaków bez bieżącej wody i toalety. Obok zaniedbane budynki gospodarcze. Niektóre szczeliny w oknach wypchane są szmatami. W domu zimno. W kuchni i pokoju mieszkają rodzice Sebastiana i jego dziadek.

Starszy pan pomstuje na sąd, opiekę społeczną i kuratora. – Diabli by ich wzięli! Wnuka nam zabrali! – lamentuje.

Wtóruje mu Dariusz Kita: – Podstępem chłopaka wzięli, jak w szpitalu na amputacji byłem. Bo gdybym zdrowy był, nie dopuściłbym do tego.

Sebastian trafił do placówki opiekuńczo-wychowawczej w Lublinie prosto ze szkoły. Wcześniej pracownicy socjalni przyjechali do domu chłopca i rozmawiali z jego matką.

– Była spokojna. Rozumiała, że taka jest decyzja sądu, i zgodziła się, żeby syn pojechał do Lublina – relacjonuje Monika Kołtun z Ośrodka Pomocy Społecznej w Strzyżewicach.

Jolanta Gałęzowska twierdzi, że była bezradna. – Nie miałam wyjścia, bo sąd już zdecydował. A siłą i tak bym nie zdołała dziecka zatrzymać – mówi.

Losem rodziny przejął się Marek Michalak, rzecznik praw dziecka, który zapowiedział interwencję. Zbiórkę pieniędzy prowadzi lubelski Caritas.

Jan Dąbrowski, wójt Strzyżewic, zorganizował przyłączenie do domu bieżącej wody. – Administrator wodociągów wykona to za darmo. A jak wiosną ruszymy z pracami interwencyjnymi, wyślemy tam ekipę do remontu, podłogi zrobimy, ocieplimy dom – zapowiada wójt.

[srodtytul]Rozprawa w czwartek[/srodtytul]

W OPS w Strzyżewicach nie ma dnia, by ktoś nie pytał o sprawę Sebastiana. – Mimo że to nie my wydawaliśmy decyzję, cała odpowiedzialność spadła na nas. Zaczęły się szykany – mówi Sawecka. – Dostajemy anonimowe pogróżki, ludzie na ulicach wytykają naszych pracowników palcami, internauci na forach nas obrażają.

Zapewnia, że ani ona, ani jej pracownicy nie mają sobie nic do zarzucenia. – Wszyscy teraz się wybielają. My mówimy prawdę: chłopak śmierdział, chodził w brudnych ubraniach, często chorował – oświadcza.

Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie, wielokrotnie zapewniał dziennikarzy, że decyzja sądu w sprawie Sebastiana jest tymczasowa. – W każdej chwili można ją zmienić – zaznacza.

Pierwsza okazja nadarzy się w czwartek. Wtedy odbędzie się rozprawa dotycząca rozważenia ograniczenia praw rodzicielskich dla rodziców Sebastiana. – Zrobimy wszystko, by syn do nas wrócił. Liczymy, że sąd dostrzeże nasze starania oraz pomoc sąsiadów, gminy i parafii – mówi matka chłopca.

[ramka][srodtytul]Kłopoty z Różą i Gabrielem[/srodtytul]

Słynna sprawa Róży odebranej rodzinie Szwaków nadal jest nierozstrzygnięta. Odebrana dziewczynka (sąd wskazywał m.in. na podeszły wiek ojca i bałagan w domu) wróciła do rodziców. Ale sąd wciąż nie rozstrzygnął kwestii ewentualnego pozbawienia Szwaków praw do Róży i trojga pozostałych dzieci.

Z kolei dziewięciomiesięczny Gabriel z Wągrowca od urodzenia mieszka w szpitalu. Chłopiec urodził się z ciężkim schorzeniem przełyku. Sąd uznał, że rodzice nie są w stanie zapewnić mu opieki (nie mają stałej pracy, są upośledzeni) i powinien trafić do specjalistycznego ośrodka.

[i]—zal[/i][/ramka]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=t.niespial@rp.pl]t.niespial@rp.pl[/mail][/i]

– Emerytura skromna, ale 10 złotych rzuciłam na tacę. Trzeba sobie pomagać – mówi starsza kobieta z podlubelskiej Bystrzycy Starej.

Zbiórkę, która wspomoże rodzinę Kitów z pobliskiej Bystrzycy Nowej, zarządził proboszcz wspólnie z radą parafialną. – Za uzbierane pieniądze wstawimy okna. A jak coś zostanie, spróbujemy jakiś remont im zrobić, Sebastianowi osobny pokój urządzić – deklaruje ks. Andrzej Jurczyszyn.

Pozostało 93% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"