Tylko publiczne placówki na koniec roku miały ponad 9,4 mld zł długów. A na niezbędne remonty i wymianę sprzętu potrzebowały drugie tyle.
Często transakcja polega de facto na przejęciu wierzytelności od dostawcy i rozłożeniu ich na raty przez takie spółki, jak Magellan, Electus czy M.W. Trade. Firmy te często biorą udział w przetargach organizowanych przez placówki zdrowia, i wygrywają. – Zainteresowanie usługami finansowymi wśród szpitali jest bardzo duże – mówi Wioleta Błochowiak, wiceprezes Electusa. Jeden z powodów to znaczne pogorszenie finansowania z NFZ. Z naszych szacunków wynika, że na koniec 2009 r. wymienione trzy firmy posiadały nawet 600 mln zł z ponad 9,4 mld zł wszystkich zobowiązań szpitali.
– W IV kwartale zakontraktowaliśmy usługi za rekordową dla nas kwotę blisko 205 mln zł – mówi Krzysztof Kawalec, prezes Magellana. Szpitale twierdzą, że banki nie chcą udzielać im pożyczek. Albo ich wymogi są nie do spełnienia. – Jesteśmy w trakcie restrukturyzacji i potrzebowaliśmy pieniędzy na bieżącą działalność. Nie chcieliśmy działać pod presją komornika – mówi Teresa Romanowska, dyrektor stołecznego szpitala Solec.
Część szpitali dostaje pomoc od samorządów, do których należy zdecydowana większość szpitali. Ale pojawiają się też całkiem nowe pomysły na zdobycie finansowania. 450 mln zł mogą pozyskać z Europejskiego Banku Inwestycyjnego szpitale podlegające marszałkowi kujawsko-pomorskiemu. Marszałek powołał specjalną spółkę, która ma się zająć m.in. przetargami na modernizacje budynków i sprzęt medyczny dla dziesięciu szpitali oraz pozyskiwaniem na te inwestycje pieniędzy.