Radni Białegostoku chcą uchwalić kodeks etyczny, aby ustalić zasady postępowania podczas wykonywania mandatu. 12 lat temu na sesji część radnych utrudniała wybór prezydenta – zrywali kworum, wychodząc z sali podczas głosowania. – Skończyło się to awanturą i szarpaniną, która nie przystoi radnym – wspomina Rafał Rudnicki (PiS), który przygotował projekt uchwały. Rada będzie nad nim głosować prawdopodobnie na marcowej sesji.
Projekt kodeksu wylicza je wprost: praworządność, odpowiedzialność, bezstronność, bezinteresowność, obiektywność, uczciwość, rzetelność, dbałość o interes publiczny, uprzejmość i szacunek w kontaktach z obywatelami oraz poszanowanie odmienności światopoglądowych i wyznaniowych. Przygotowywany dokument określa też, co radnemu nie przystoi. – Nie powinien brać udziału w głosowaniu, które dotyczy jego interesu faktycznego. Do tej pory w tego typu sytuacji mogliśmy tylko prosić radnego o wyłączenie się z głosowania. Nie zawsze to skutkowało – mówi Rudnicki.
Kodeks zakłada, że radni nie powinni wykorzystywać swojej funkcji w celu uzyskania korzyści dla siebie i swoich bliskich,
brać udziału w głosowaniach, które dotyczą ich rodziny, przyjmować korzyści, które mogłyby spowodować brak obiektywizmu w jego działalności jako radnego, czy wreszcie postępować w sposób mogący narazić interes miasta i jego mieszkańców na uszczerbek materialny lub moralny.
Kodeksy etyczne ma wiele gmin, miast i powiatów. Kluczbork zastrzega, że radni nie powinni głosować w sprawach, w których są osobiście zainteresowani, ani zachęcać innych do łamania prawa. Kodeks gminy Bukowiec (Kujawsko-Pomorskie) ostrzega, że radnym nie wolno działać w interesie prywatnym jakiejś osoby lub grupy. Rzadko jednak za złamanie tych zasad grożą jakieś sankcje.