Od menedżerów zarządzających u nich zasobami ludzkimi żądają zwykle wykształcenia wyższego, uwieńczonego tytułem co najmniej licencjata, i kilkuletniego doświadczenia w profesji. Tymczasem w parze z wysokimi wymaganiami nie idą pieniądze. Stawki zasadnicze wynagrodzenia kierowniczki takiego działu w samorządowych jednostkach organizacyjnych oscylują bowiem w granicach minimalnej. Pozostali szefowie mogą natomiast na tych posadach obsadzać kogo chcą.
[srodtytul]Tylko stawka, wykształcenie i staż[/srodtytul]
Kadrowa to obecnie bardzo ważna pozycja w większości firm. Nie tylko werbuje zatrudnionych, ale udziela im urlopów, spisuje angaże, bierze udział w sporządzaniu wniosków i innych dokumentów emerytalnych, ma do czynienia z danymi osobowymi. Zakres jej obowiązków jest rozległy, tak samo jak odpowiedzialność, jaka na niej spoczywa.
Tym bardziej dziwi brak przepisów narzucających, kogo wolno na takie stanowisko przyjąć, jakie musi mieć kwalifikacje, uprawnienia i staż zawodowy. Wymagania takie figurują właściwie tylko w regulacjach płacowych pracowników samorządowych, a konkretnie w obowiązującym od 1 kwietnia br. [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=305817]rozporządzeniu Rady Ministrów z 18 marca 2009 r. w sprawie wynagrodzeń pracowników samorządowych (DzU nr 50, poz. 398). [/link]
Akt ten, tak samo jak poprzedzające go dwa rozporządzenia z 2 sierpnia 2005 r., nie wymienia wprost szefowej kadr i podległego jej zespołu w swoich wykazach. Nie znajdziemy w nich zatem wprost kierowniczki działu personalnego czy specjalisty ds. zarządzania zasobami ludzkimi, chociaż figuruje tam np. geolog, geodeta, specjalista ds. bezpieczeństwa i higieny pracy.