[link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=D3DF28C2711C7C06BACB228ABBBAA86A?id=292862]Ustawa z 21 listopada 2008 r. o pracownikach samorządowych (DzU nr 223, poz. 1458, dalej ustawa) [/link] bardzo lakonicznie reguluje zagadnienie rekompensowania pracy w godzinach nadliczbowych. Mianowicie w art. 42 ust. 4 przewiduje, że to pracownik samorządowy decyduje, czy za nadgodziny chce otrzymać wynagrodzenie, czy też w tym samym wymiarze co liczba godzin nadliczbowych – czas wolny.
Niestety, w ustawie nie ma słownika pojęciowego i nie wiadomo, o jakie wynagrodzenie chodzi. Specjaliści z Centrum Legislacyjnego Rządu w wyjaśnieniach opublikowanych w DF z 5 i 17 czerwca br. wskazują, że chodzi tutaj o normalne wynagrodzenie, czyli wynagrodzenie obliczone ze składników, które pracownik otrzymuje stale i systematycznie, np. dodatki stażowy i funkcyjny (zob. [link=http://]uchwała siedmiu sędziów SN z 30 grudnia 1986 r., III PZP 42/86; wyrok SN z 3 czerwca 1986 r., I PRN 40/86[/link]). W tym samym duchu wypowiedział się Główny Inspektorat Pracy (DF z 8 lipca). Nie w tym jednak tkwi największy problem.
[srodtytul]Opinia wątpliwa[/srodtytul]
W ocenie specjalistów z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (KPRM), Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz GIP (zob. DF z 10/11 czerwca i 8 lipca 2009 r.) pracownik samorządowy nie ma prawa do wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych, tylko do tzw. normalnego wynagrodzenia lub czasu wolnego. W żadnym razie nie przysługują mu dodatki za nadgodziny, obliczane ze stawki osobistego zaszeregowania (zob. [b]uchwała SN z 3 kwietnia 2007 r., II PZP 4/07[/b]), gdyż taki wniosek wypływa z wykładni gramatycznej i celowościowej.
W mojej ocenie z opinią, że pracownicy samorządowi nie mają prawa do pełnego wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych, lecz tylko normalnego bez dodatków, nie sposób się zgodzić.