Resort rozwoju regionalnego podliczył wartość dotacji unijnych, na które nie zawarto jeszcze umów w programach regionalnych. Okazało się, że na zawarcie kontraktów o dofinansowanie inwestycji realizowanych w regionach oczekuje jeszcze 33,5 mld zł. To mniej więcej połowa pieniędzy, jakie przypadły województwom na lata 2007 – 2013.
– Stopień zakontraktowania środków europejskich oraz wydatki poniesione przez beneficjentów wykazane we wnioskach o płatność są najbardziej miarodajnymi wskaźnikami efektywności programu – mówi Krzysztof Hetman, wiceminister rozwoju, zastrzegając, że wskaźniki te należy zestawiać z budżetem danego regionu.
Porównanie np. samych wydatków może bowiem prowadzić do błędnych wniosków. Przykładowo: woj. lubelskim wydano dotychczas 452,7 mln zł. To o 11,9 mln zł więcej niż w lubuskim. Tyle że budżet pierwszego z województw to ponad 4,6 mld zł, a drugiego 1,7 mld zł. Wydając nieco więcej woj. lubelskie „skonsumowało” ledwie
9,8 proc. budżetu, a lubuskie już ponad 25 proc. I dlatego woj. lubelskie wraz z Mazowszem i Śląskiem zamykają stawkę, podczas gdy woj. lubuskie z opolskim i Wielkopolską to liderzy zarówno pod względem zakontraktowanych, jak i wydanych pieniędzy z Brukseli.
W zależności od regionu pule dotacji, na które nie zawarto jeszcze umów, wynoszą od 600 mln zł do 4,9 mld zł. Choć tempo wydawania pieniędzy z UE zależy od wielu czynników, m.in. systemu wyboru i oceny projektów, to dużą rolę odgrywa jednak też budżet programu.