Nasz tekst [link=http://www.rp.pl/artykul/593643.html]„Biedni mieszkańcy miast zapłacą za bogatych?” z 14 stycznia[/link] wzbudził duże zainteresowanie czytelników. Także resortu środowiska, który odpowiada na zarzuty i wątpliwości przedsiębiorców zajmujących się odpadami komunalnymi dotyczące projektu nowelizacji ustawy o czystości i porządku w gminach. Jedną z istotnych wątpliwości podnoszonych przez przedsiębiorców jest to, że system, w którym płaci się za standardowy worek odpadków, może zachęcać wytwarzających duże ilości śmieci do wywożenia ich do lasu.
– Nowe zapisy ustawy przekazują odpady komunalne gminie, a ta ma obowiązek je zagospodarować niezależnie od ilości, jaką wytworzą mieszkańcy – mówi Magda Sikorska, rzeczniczka prasowa Ministerstwa Środowiska. – Opłata ma pokryć koszt odbioru odpadów komunalnych niezależnie od ich ilości, tak jak jest to np. w spółdzielniach mieszkaniowych.
To rodzi jednak kolejny problem, którego jeszcze bardziej od firm obawiają się osoby niezamożne. Chodzi o pobieranie takich samych opłat niezależnie od tego, ile śmieci wytworzy dana osoba. – Trudno tu co do kilograma wyliczać stawkę opłaty – wyjaśnia Magda Sikorska. – Brak jest też danych, które pozwoliłyby jednoznacznie określić ilość wytwarzanych odpadów np. na podstawie dochodu czy zamożności mieszkańca. Zresztą z takim systemem mamy już do czynienia we wspólnotach i spółdzielniach.
Jeśli zaś chodzi o liczbę osób rzeczywiście zamieszkujących daną posesję, to obowiązkiem włodarzy gmin będzie pozyskanie tej informacji.
Dodatkowo firma odbierająca odpady może zasygnalizować gminie, że z danego terenu odbierana jest nieproporcjonalnie duża ilość odpadów w stosunku do zarejestrowanych mieszkańców. Wówczas właściciel takiej posesji będzie musiał płacić więcej.