Miasto Kowal jest właścicielem 20 proc. oświetlenia na swoim terenie. Reszta, głównie słupy energetyczne, należy do zakładu energetycznego.
– Zależy nam na oszczędnościach i na modernizacji infrastruktury oświetleniowej – mówi Eugeniusz Gołembiewski, burmistrz Kowala. – Tymczasem zakładowi energetycznemu już nie. Dlatego chcemy zmian w prawie, żeby raz na zawsze uporządkować ten bałagan.
Razem ze stu innymi gminami założył porozumienie ciechocińskie, które ma właśnie taki cel. – Tego typu problemy – mówi Gołembiewski – mają wszystkie gminy w Polsce.
O co chodzi
Zgodnie z prawem energetycznym oświetlenie placów, ulic, dróg należy do obowiązków gmin. Do nich także należy pokrywanie kosztów jego utrzymania. Szkopuł w tym, że przeważająca część infrastruktury oświetleniowej nie jest ich własnością, tylko przedsiębiorstw energetycznych – słupy należą najczęściej do zakładów energetycznych, a punkty oświetleniowe do gmin. Istnieje więc dziwny dualizm: kto inny jest właścicielem i dysponentem majątku, a kto inny ponosi koszty jego funkcjonowania.
Teoretycznie strony mogą dojść do porozumienia i ustalić zasady współpracy. Z tym jednak nie zawsze bywa najlepiej