Samorządy pożyczają jak szalone – stwierdził w listopadzie ubiegłego roku Jan Krzysztof Bielecki, doradca premiera. I choć wywołało to oburzenie, coś jest na rzeczy. Po wydawałoby się rekordowym 2010 r., gdy zadłużenie samorządów wzrosło o 15 mld zł (do 55 mld zł), w tym roku chcą one pożyczyć kolejne 14 mld zł.
W sumie dług – jak wynika z wieloletnich prognoz finansowych – ma sięgnąć 69,1 mld zł. To już pokaźna kwota – 4,7 proc. PKB, podczas gdy w 2010 r. było to 3,9 proc. Wzrośnie też wyraźnie udział zadłużenia samorządowego w długu całego państwa – z ok. 6 i 7 proc. w 2009 i 2010 r. do 8,5 proc. w 2011 r.
– To niepokojące, że przyrost udziału długu miast i gmin w długu ogółem jest coraz szybszy – mówi Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK. – Pokazuje, że poza kontrolą resortu finansów jest jedna trzecia wzrostu zadłużenia.
– Ambitne plany samorządów staną się zapewne kolejnym argumentem dla ministra Rostowskiego, by dyscyplinować ten sektor – zauważa ekonomista Janusz Jankowiak.
Ale specjaliści zgodnie podkreślają, że dług samorządów pozostanie na wysokim, ale bezpiecznym poziomie. – Finanse publiczne nie są przez to zagrożone – mówi Jankowiak.