Samorządy, urzędy publiczne, muszą ujawniać imiona i nazwiska osób, z którymi zawarły umowy za wynagrodzeniem. Nie mogą się zasłaniać ustawą - Prawo do informacji publicznej, która ogranicza dostęp do takich danych ze względu na prywatność osoby fizycznej. To bez wątpienia precedensowy wyrok.
W informacji publicznej nazwiska klientów urzędu mogą być najważniejsze
Tymczasem wiele samorządów, w tym magistrat warszawski, odmawiają do tej pory udzielania personaliów kontrahentów, a umów takich są tysiące.
Chciał nazwisk zleceniobiorców urzędu
Tę sprawę wywołał właśnie radny warszawski Jarosław Krajewski, który w połowie 2009 r. wystąpił do prezydent stolicy z interpelacją, a następnie o udostępnienie informacji publicznej, kiedy i z kim dyrektor Biura Edukacji Urzędu m.st. Warszawy zawarł cztery umowy (jedna o dzieło, a trzy zlecenia). Chodziło m.in. o zlecenie obsługi elektronicznego systemu wspomagania rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych (za 6,6 tys. zł), zlecenia analizy socjologicznej Pikniku Naukowego (4 tys. zł) oraz zorganizowania szkoleń w prowadzeniu konferencji prasowych (10 tys. zł). Ratusz odmówił radnemu ujawnienia nazwisk osób przyjmujących te zlecenia (kontrahentów), powołując się na art. 5 ust. 2 prawa do informacji publicznej, który stanowi, że podlega ograniczeniu ze względu na prywatność osoby fizycznej lub tajemnicę przedsiębiorcy. Ograniczenie to nie dotyczy tylko informacji o osobach pełniących funkcje publiczne, mających związek z pełnieniem tych funkcji.
W tej sytuacji radny złożył pozew. Od stycznia tego roku tego rodzaju sprawy rozpatrują sądy administracyjne. Starsze sprawy, tak jak opisywana, należą do właściwości sądów cywilnych.