Właśnie we współpracy z prywatnym inwestorem powstaną parkingi podziemne w Krakowie. Miasto od początku wiedziało, że nie będzie mieć pieniędzy na tę inwestycję. Sięgnęło więc do przepisów prawa zamówień publicznych, które przewidują możliwość udzielenia koncesji na roboty budowlane. Wyłoniona w trakcie negocjacji firma zgodziła się wybudować parking. W zamian przez 70 lat będzie go eksploatować i pobierać opłatę od parkujących kierowców.
Urzędnicy miejscy przygotowują się do wyłonienia wykonawcy kolejnych dwóch parkingów. Mają nadzieję, że tym razem pójdzie już łatwiej. Przy pierwszym z projektów musieli bowiem tak naprawdę sami interpretować niejasne przepisy, nie mając pewności, czy robią to prawidłowo.
Kłopoty zaczęły się już od szacowania wartości zamówienia, a następnie ustalenia kryteriów oceny ofert. – Jednym z kryteriów musi być cena. Tylko co jest ceną, skoro my nie płacimy za to nawet złotówki? Przyjęliśmy, że jest to wynagrodzenie, jakie otrzymałby wykonawca robót budowlanych, a za najistotniejsze kryterium uznaliśmy okres eksploatacji parkingu – mówi Grzegorz Bednarczyk z Biura Skarbnika Urzędu Miasta Krakowa.
Problemów było więcej. Chociażby z zabezpieczeniem należytego wykonania umowy. Kiedy wykonawca ma je odzyskać? Po zakończeniu umowy, czyli po siedemdziesięciu kilku latach? Koszty gwarancji ubezpieczeniowej czy bankowej byłyby wówczas ogromne. – Przez analogię m.in. do postępowań o kredyty bankowe prowadzonych na podstawie dawnych przepisów o zamówieniach przyjęliśmy, że zabezpieczenie zostanie zwrócone po oddaniu parkingu do eksploatacji – wyjaśnia Anna Szeliga, kierownik krakowskiego Oddziału Zamówień Publicznych.
Kraków jest jedynym przykładem na wykorzystanie przepisów o koncesjach przy tak znaczącej inwestycji. Zazwyczaj samorządy, które planują współpracę z partnerem prywatnym, zakładają spółki celowe. Tak było w przypadku wrocławskiego aquaparku. Powstała spółka Wrocławski Park Wodny, w której 25 proc. udziałów miało miasto, a 75 proc. niemiecka firma InterSPA. Ostatecznie jednak partnerstwo się nie powiodło – miasto zdecydowało się wykupić wszystkie udziały i rozwiązało umowę z niemieckim kontrahentem.