Z roku na rok więcej zamówień publicznych udzielanych jest wyłącznie na podstawie ceny. Umowy są zawierane z firmą, która złoży najtańszą ofertę. Jakie mogą być tego efekty?
– [b]Czasem może to prowadzić nawet do tego, że zlecenie w ogóle nie zostaje wykonane, a przedsiębiorca jedynie pozoruje pracę [/b]– ostrzega Grzegorz Wicik, radca prawny z Instytutu Zamówień Publicznych. Podaje przykład.
– Niedawno złożyliśmy ofertę na audyt wydatkowania środków unijnych. Zwyciężyła firma, która zaproponowała cenę czterokrotnie niższą od naszej. Jestem przekonany, że za tę kwotę nie można profesjonalnie wykonać tej usługi – mówi. Jego zdaniem zamawiający mógł chociaż wprowadzić dodatkową punktację za to, ile osób będzie sprawdzało wyniki audytu, co lepiej oddawałoby stosunek ceny do jakości usługi.
[srodtytul]Firmy schodzą poniżej kosztów[/srodtytul]
Prof. Andrzej Borowicz z Uniwersytetu Łódzkiego zwraca uwagę, że stosowanie ceny jako jedynego kryterium przy robotach budowlanych w czasie spowolnienia gospodarczego niesie ze sobą jeszcze jedno zagrożenie. – Przedsiębiorcy są skłonni oferować ceny rażąco niskie czy wręcz dumpingowe, walcząc o zamówienie. A to może być niebezpieczne zarówno dla ich kondycji finansowej, jak i dla jakości wykonywanych prac – tłumaczy. Jest zdania, że jeśli zamawiający decydują się na metodę „zaprojektuj i wybuduj”, powinni zastępować kryterium tradycyjnie rozumianej ceny rachunkiem kosztu finalnego.